DooGee X5 Max Pro – recenzja taniego chińskiego smartfonu

„Tanie” i „chińskie” razem brzmią okropnie, prawda? Przywykliśmy do tego, że produkty z Państwa Środka często niską ceną próbują zrekompensować kiepską jakość. Podczas gdy firmy takie jak Huawei, ZTE czy ostatnio Xiaomi dość skutecznie walczą z tym stereotypem, za nimi już czają się kolejne chińskie koncerny, gotowe by podbić europejskie rynki elektroniki użytkowej. Jedną z takich marek jest DooGee. Nazwa może i kiepska, ale telefon całkiem ciekawy.

 

Model, którego recenzję właśnie czytasz nie jest w żadnym wypadku flagowcem producenta. To model z niższej półki, do tego bardzo tani. Na chińskich sklepach internetowych możecie znaleźć go już za około 80$. To przekłada się na nieco ponad 300 zł. Tanio? Owszem. Więc pewnie kiepsko? Niekoniecznie.

Zacznijmy od tego, że DooGee to firma, która, mimo iż niezbyt znana, powoli wkracza do Europy. Na rynkach niemieckim i hiszpańskim zyskała sobie już jako taką popularność. Pomaga w tym także drugi brand tego samego koncernu, a więc HomTom. Tak, Chińczycy wymyślają strasznie czerstwe nazwy.

Jaki pomysł przyświecał projektantom DooGee X5 Max Pro? Wykonać telefon tani, ale użyteczny, o wydajności pozwalającej na swobodne, codzienne użytkowanie, przy jednoczesnym ograniczeniu konieczności częstego ładowania, czyli absolutnej zmory współczesnych smartfonów. Nikt nie chciał się tu ścigać w niekończącym się wyścigu w AnTuTu 😉

 

Specyfikacja techniczna

doogee-x5-max-pro-spec

 

W telefonie za tak niewielkie pieniądze do niedawna właściwie mogliśmy spodziewać się podzespołów, które są co najmniej 3-4 lata do tyłu. Jak pokazuje X5 Max Pro nie jest to nieodłącznym elementem współczesnego, taniego smartfona. Nie znajdziemy tu bowiem zabytkowej, dwurdzeniowej jednostki CPU wygrzebanej gdzieś w magazynach Qualcomma czy Samsunga, a całkiemnowy chip SoC MediaTek MTK6737.

 

Porównanie podzespołów

Jeśli porównamy specyfikację DooGee x5 Max Pro do najtańszych smartfonów wiodących marek, to możemy być mile zaskoczeni. Do porównania wybrałem modele dostępne zarówno u operatorów, jak i w wolnej sprzedaży. Warunek był jeden: konfiguracja musi być tania i w miarę aktualna (Q4 2015 i cały 2016).

 

DooGee X5 Max Pro

doogee-x5-max-pro-ico

 

LG K3 Dual Sim 

lg_k3

Samsung Galaxy J3

i-samsung-j320-galaxy-j3-czarny

 

Sony Xperia E5

i-sony-xperia-e5-czarny

 

Procesor MediaTek MTK6737

4 rdzenie po 1,3 GHz

architektura Cortex A-53

MediaTek MTK6737

4 rdzenie po 1,1 GHz

architektura Cortex A-53

Qualcomm Snapdragon 410

4 rdzenie po 1,2 GHz

architektura Cortex A-53

MediaTek MTK6735

4 rdzenie po 1,3 GHz

architektura Cortex A-5

Pamięć RAM 2 GB 1 GB 1,5 GB 1,5 GB
Pamięć wewnętrzna 16 GB  8 GB 8 GB 16 GB
Przekątna ekranu 5,0″  4,5″ 5,0″ 5,0″
Rozdzielczość ekranu i rodzaj matrycy 1280 x 720 IPS  480 x 854 TFT 1280 x 720 Super AMOLED 1280 x 720 TFT
Karta pamięci MicroSD, Micro SDHC, Micro SDXC  MicroSD, Micro SDHC MicroSD, Micro SDHC, Micro SDXC MicroSD, Micro SDHC, Micro SDXC
Pojemność baterii 4000 mAh  1940 mAh 2600 mAh 2300 mAh
Aparat główny 5 MP (interpolacja do 8 MP)  5MP 8 MP 13 MP
Aparat przedni 5 MP 0,3 MP 5 MP 5 MP
System operacyjny Android 6.0  Android 6.0 Android 5.1 Android 6.0
Cena (w dniu publikacji) 330 PLN 359 PLN 589 PLN 669 PLN

 

Nie trzeba eksperta by dostrzec wady i zalety powyższych konfiguracji. Chiński smartfon jest nie tylko najtańszy. Dysponuje największą pojemnością pamięci RAM oraz zdecydowanie najbardziej pojemną baterią. Najbliższy mu cenowo LG K3 nie ma nawet w połowie tak potężnego akumulatora.

Sercem DooGee x5 Max Pro jest czterordzeniowy procesor MediaTeck MTK6737. To budżetowy procesor o niewysokim taktowaniu, ale też pozwalający na w miarę swobodną pracę w codziennych zastosowaniach, Jak widać wyraźnie, podobne jednostki to standard w tej, oraz nieco wyższej kategorii cenowej.

Telefon działa pod kontrolą niemal zupełnie czystego Androida 6.0 Marshmallow. To system nowoczesny, oraz nieco lepiej zarządzający energią niż poprzednik.

 

Budowa i design DooGee X5 Max Pro

Chińskie i tanie… Chyba czas powoli przestawiać się na inne rozumienie tych słów. DooGee nie jest może smartfonową królową piękności, ale z pewnością może się podobać. Przednią część telefonu, zdominowaną oczywiście przez wyświetlacz, wykonano z czarnego, połyskującego plastiku o całkiem przyzwoitej sztywności. W dolnej części dostrzeżemy trzy, standardowe, niepodświetlane przyciski Androida.

 

 

Tył natomiast to również czarna klapka, wykonana jednakże z materiału całkiem matowego. Znajdziemy tam także logo producenta oraz aparat wraz z towarzyszącą mu diodą doświetlającą, oraz czytnik linii papilarnych. Tak, serio, w smartfonie za 80 dolców. O nim więcej później. Boki okala natomiast srebrny plastik, który można (z pewnej odległości) pomylić z modnym i stosowanym w droższych konstrukcjach  aluminium.

Całość sprawia dość solidne wrażenie, chociaż silniejsze dociśnięcie górnej części tylnej pokrywy skutkuje delikatnym skrzypnięciem. Przy tej cenie jest to jednak wybaczalne.

Przyciski i złącza rozmieszczono rozsądnie. Z prawej strony znajdziemy regulację głośności oraz przycisk blokady. Na dolnej krawędzi znajduje się maskownica głośnika i mikrofonu oraz złącze microUSB. Górna krawędź to z kolei miejsce na złącze słuchawkowe, czyli zwyczajny mini-jack 3,5 mm.

Ekran

cameringo_20161023_144138-min-minEkran zastosowany w DooGee X5 Max Pro jest całkiem niezły jak na tę klasę cenową. Wykonany został w technologii IPS, a jego rozdzielczość to 1280 x 720, co właściwie należy uznać za standard… chociaż, jak możecie zobaczyć na porównaniu powyżej, w tej klasie cenowej IPS nie zawsze jest standardem.

Kąty widzenia są dobre. Nie ma więc problemu, by pokazać znajomemu film na YouTube, bez konieczności dzikiego manewrowania smartfonem.

Jasność maksymalna może i nie zachwyca, ale nawet w słoneczny dzień da się bez problemu odczytać wszystko co się dzieje na ekranie.

Rozdzielczość 1280 x 720 jest w zupełności wystarczająca przy codziennych zadaniach. Wiadomo, że pęd ku jak najgęstszemu upakowaniu pikseli jest już od dłuższego czasu kwestią bardziej marketingową, niż techniczną. Tak naprawdę więcej niż FullHD na 5-calowym ekranie jest zwyczajnie marnotrawieniem mocy obliczeniowej.

Niska rozdzielczość ekranu w telefonach takich jak X5 Max Pro oznacza niższe zużycie prądu, bo przecież procesor ma mniej pracy przy mniejszej rozdzielczości.

Na koniec o kolorach. Mam wrażenie, że barwy na ekranie X5 Max Pro są lekko zaniebieszczone. To efekt często występujący na wielu ekranach IPS, szczególnie tych nieco tańszych. Dzięki temu obraz wydaje się być bardziej żywy, ale kolory są jednakże lekko przekłamane. Nie aż tak jak w AMOLED Samsunga, ale są.

 

 

Łączność

Oczywiście, jak większość „chińczyków” jest to telefon Dual Sim. Przy czym tutaj nie musimy wybierać, jak w wielu innych telefonach z Państwa Środka, czy dodatkowa pamięć w postaci karty MicroSD, czy drugi numer w postaci drugiej karty Sim. Tu mamy w sumie trzy osobne sloty. DooGee X5 Max Pro obsługuje sieci 2G na częstotliwościach 850/900/1800/1900MHz, sieci 3G na 900/1900/2100MHz, oraz 4G/LTE na B1:2100MHz, B3:1800MHz, B7:2600MHz, B8:900MHz, B20:800MHz.

Szczególnie ta ostatnia wartość jest dość istotna w Polsce, ponieważ to właśnie na tym paśmie działa wiele nadajników rodzimych telefonii komórkowych. Nie wszystkie telefony współpracują z kanałem B20 i chociaż w miastach nie ma z tym żadnego problemu, to ewentualny brak obsługi tego pasma może spowodować, że poza dużymi miastami będziemy skazani na 3G. Tak ma się rzecz chociażby z wieloma modelami coraz bardziej popularnego u nas Xiaomi.

 

Wydajność

Skoro mam powiedzieć coś o wydajności, zacznę od pewnego prostego przykładu. Użytkownik pierwszy, niech będzie, że na imię mu Maciuś jest nerdem z krwi i kości. No dobrze, może też z pewnej ilości sadełka, ale nie będziemy mu tego wypominali, ok? Użytkownik drugi, nazwijmy ją Dużo Czytającą Nerdką (w skrócie DCN). Maciuś lubi gry. Normalna sprawa, większość z nas lubi. Maciuś natomiast chce mieć jak najbardziej wypasioną grafikę, nawet na telefonie. Jak się bawić, to się bawić. DCN natomiast raczej nie grywa w gry, a jeśli już, to raczej w proste tytuły. Preferuje natomiast czytelnictwo w ilościach hurtowych oraz oglądanie filmów. Dlaczego piszę te bzdurki? Ano dlatego, że Maciuś nie powinien wybierać DooGee X5 Max Pro. DCN natomiast może docenić jego zalety, bo jej niska wydajność, charakterystyczne dla tej półki cenowej, po prostu nie odstraszy. Każdy użytkownik jest nieco inny i zapewniam, że dla większości wydajność X5 Max Pro wystarczy w zupełności. Ale przejdźmy do testów:

 

cameringo_20161023_151836-min-min

 

AnTuTu

To chyba najpopularniejszy benchmark dla platform mobilnych. Olbrzymia baza porównawcza pozwala sprawdzić jak nasz telefon/tablet wypada na tle innych modeli. A jak wypadł DooGee X5 Max Pro? Cóż… powiedzmy, że nie jest to najszybsza maszyna na świecie.

 

 

 

Wynik nie jest oczywiście oszałamiający. Dla porównania: flagowce z 2016 roku, takie jak Samsung Galaxy S7 czy One Plus 3 osiągają wyniki przekraczające 100 000 punktów. Są też około dziesięciokrotnie (czasem więcej) droższe od DooGee X5 Max Pro. Telefony bliższe cenowo chińczykowi, którego dziś testuję, takie jak Xperia E5 (ok 32 000 punktów) czy Samsung Galaxy J3 (ok 22 000 punktów), są mu też znacznie bliższe wydajnością.

 

Geekbench

Trzeba przyznać, że nazwa tego narzędzia jest mi bliska 😉 Sam benchmark jest dość dokładny, chociaż nie tak popularny jak AnTuTu. Jak wypadł w Geekbench DooGee X5 Max Pro?

 

Ano wypadł słabo. Trudno było spodziewać się, że będzie inaczej. Wydajność tanich chipów MediaTeka (nie mówię tu oczywiście o całkiem wydajnej rodzinie Helio) nigdy nie oszałamiała. Ale też nie taki ich cel.

 

3DMark

Popularny wśród użytkowników komputerów osobistych benchmark ma także swoją wersję mobilną. Mierzy ona wydajność w grach 3D, a więc stawia nie tylko na wydajność CPU, ale i GPU. O układzie graficznym zawartym w DooGee X5 Max Pro nie wspominałem do tej pory. Jest to bowiem popularny Mali T720, czyli układ graficzny, po którym nie ma co oczekiwać oszałamiającej wydajności graficznej.

 

 

screenshot_20161108-182629I tu dochodzimy chyba do kluczowej kwestii jeśli chodzi o wydajność DooGee X5 Max Pro. Wydajność graficzna, a więc i wydajność w grach. Jest słabiutko. Nawet bardzo słabiutko.

Większość czasu zamiast rzeczywistej animacji oglądałem pokaz losowych slajdów. A szkoda, takie ładne te trzydemarkowe animacje…

Wspomniany na początku Maciuś z pewnością nie powinien wybierać tego telefonu. Owszem, X5 Max Pro to bardzo sympatyczny smartfon, ale z pewnością nie do zaawansowanych działań lub gier. No, przynajmniej tych najbardziej wymagających. Bo jak pokażę za chwilę, chińczyk jest w stanie uciągnąć niektóre, naprawdę dobre, mobilne gry.

Wracając jednak do samego 3D Marka – 79 punktów w Sling Shot ES – to, jak wspomniałem, rzeczywiście wynik słaby. Jak to wygląda na tle konkurencyjnych rozwiązań? Powiedzmy, że nie oszałamia… ale sam fakt, że udało się ten benchmark uruchomić jest dobrą oznaką. Na większości odrobinę starszych konstrukcji było to po prostu niemożliwe.

 

 

 

 

 

 

 

Gry, czyli coś w czym DooGee X5 Max Pro, nie jest ani max, ani pro

Z powyższych benchmarków wiecie zapewne, że X5 Max Pro nie jest demonem szybkości jeśli chodzi o grafikę 3D, a ta nierozerwalnie łączy się z grami. Jak wygląda kwestia cyfrowej rozrywki na tym chińskim wynalazku?

screenshot_20161108-192926 Powiedzmy, że próba odpalenia World of Tanks Blitz nie poszła najlepiej. Gra, owszem, zainstalowała się poprawnie, ale przy jej uruchamianiu wyskakiwała uparcie prośba o zainstalowanie najnowszej wersji. Tyle, że to była najnowsza na tę chwilę wersja, pobrana wprost z Google Play.

Dodam, że uruchamiałem World of Tanks Blitz na kilku różnych urządzeniach, w tym zawierającym także procesor MediaTeka, Kazam Tornado 348, który wiernie służył mi ponad 1,5 roku. Tam wprawdzie „czołgi” uruchamiały się diablo powoli, ale gdy już się uruchomiły, to wszystko działało świetnie. Z tym, że tam nad całością czuwał ośmiordzeniowy MT6592…

 

 

screenshot_20161108-202327

Hearthstone natomiast działał… cóż, działał. Co prawda proces instalacji ciągnął się eonami, ale gdy już doszedł do końca to… ponownie trzeba było długo czekać, bo produkcja Blizzarda otwierała się wyjątkowo ślamazarnie. Nie żeby na szybszych maszynach robiła to dużo lepiej 😉

Gra nie miała problemu ani z nawiązaniem połączenia, ani z działaniem, chociaż operacje mające wygenerowanie jakiejś animacji, np. charakterystyczny „wybuch” przy otwieraniu nowego pakietu kart, lekko przycinały.

Nie było jednak większych lagów, a sama rozgrywka była już całkiem OK. Całkiem możliwe, że m.in. przypadkiem, przy okazji testowania DooGee X5 Max Pro, uda mi się przekonać do karcianki Blizzarda pewną zwykle zupełnie niegrającą osobę. Szerzenie nerdyzmu i takie tam 😉

screenshot_20161108-203655Wszystkie tytuły o niższych wymaganiach powinny działać bez większych problemów. Przypominam, że na Androida można dostać pełnych Heroes of Might and Magic 2. Jasne, gra starsza od węgla, ale za to poziom grywalności niezmiennie wybitny.

 

Aparat i multimedia

Telefon wyposażono w typowy dla budżetowych „chińczyków” aparat o rozdzielczości 5 MP, dla potrzeb marketingu interpolowanych do 8 MP. Dla niewtajemniczonych: obraz składa się z pikseli, prawda? 5 MP to inaczej 5 milionów pikseli. Skąd więc w DooGee X5 Max Pro niby 8 MP, skoro tylko 5? To prosty zabieg oprogramowania polegający na dodaniu dodatkowych pikseli na podstawie sąsiadujących. Zwiększa to oczywiście rozdzielczość zdjęcia, ale nie wpływa na jakość. No, chyba, że ujemnie.

Aparat dość szybko łapie focus, ale zdjęcia i tak wychodzą jakieś takie nijakie. Przykładowe kilka zdjęć wykonane aparatem X5 Max Pro znajdziecie poniżej. Więcej zdjęć wykonanych aparatem DooGee X5 Max Pro dostępnych jest na naszym fb.

 


Telefon dysponuje pamięcią o pojemności 16 GB, przy czym na dane użytkownika zostaje niepełne 12 GB. To całkiem sporo, ale jeśli chcecie rzeczywiście nie martwić się o miejsce na filmy, zdjęcia, gry i wszystko co tam jeszcze na telefonie trzymać chcecie, to warto wyposażyć się w kartę microSD. I tu ciekawostka. Jeśli macie w domu stare karty SD o małej pojemności (2 GB, 4 GB) to DooGee X5 Max Pro zachowuje się z nimi w środku dość dziwnie. Potrafi np. wyłączyć się bez słowa, a po restarcie wyświetlić komunikat, że należy sprawdzić kartę. Po włożeniu nowej (A-Data 16 GB, class 10) karty pamięci taki problem nie występuje.

Głośnik wbudowany w telefon jest raczej średniej jakości. Ani zły, ani szczególnie dobry. Jeżeli więc nie jesteście tramwajowymi DJami aka dzieciakami bez słuchawek, to raczej zdołacie wkurzyć tylko osoby w promieniu kilku metrów. Reszta, w szumie komunikacji miejskiej, raczej was nie usłyszy. I dobrze.

Jeśli zaś chodzi o słuchawki, to tych w zestawie nie ma. Po prostu brak i już. Telefon otrzymujemy tylko z ładowarką.

 

Akumulator, czyli max i pro w jednym

DooGee X5 Max Pro to telefon, który może nie należy do najsmuklejszych, ale wiecie: liczy się wnętrze 😉 W tym przypadku skrywa ono baterię o pojemności 4000 mAh, czyli całkiem niemałą, a w połączeniu z niezbyt energożernym procesorem i takimż ekranem mamy mieszankę naprawdę wybuchową. Nie, nie tak jak Samsung S7 Edge 😉

 

Producent słusznie chwali się baterią. To jedna z głównych zalet tego smartfona.

Producent słusznie chwali się baterią. To jedna z głównych zalet tego smartfona.

 

Bateria, przy normalnym użytkowaniu (włączona transmisja danych, ekran na 3/4 jasności, stale uruchomiony Messenger) trzyma 2,5 dnia bez ładowania. Jak na współczesne smartfony to więcej niż dobrze. To rewelka. Większość smartfonów obecnie produkowanych wytrzymuje góra 1,5 dnia, a wiele trzeba ładować codziennie.

DooGee X5 Max Pro może pochwalić się tym, że bije na głowę jeśli chodzi o czas pracy nie tylko tanie flagowce, ale też większość tanich „chińczyków”. Warto dodać, że prawdopodobnie jedną z przyczyn jest nie tylko mocna bateria i energooszczędne podzespoły, ale też system operacyjny. Android 6.0 gospodaruje energią bardzo rozsądnie.

 

System, czyli słodka pianka na czysto

A skoro o Androidzie 6.0 mowa, to warto wspomnieć o tym jak pracuje on w DooGee X5 Max Pro. Podczas gdy najnowsza odsłona systemu od Google jest zarezerwowana właściwie tylko dla kilku urządzeń na świecie, 6.0 pozostaje softem nowym i świeżym. Należy więc zaliczyć obecność tej właśnie wersji na plus.

 

Wszystkie „bajery” zawarte w szóstym, piankowym (kodowa nazwa wersji 6.0 to Marshmallow, a więc słodka pianka) wcieleniu Androida są obecne w DooGee X5 Max Pro. Mamy więc zaawansowane zarządzanie energią, wspomaganie pobierania poprzez wspólne działanie sieci WiFi i LTE oraz szczegółowy system uprawnień dla aplikacji.

 

 

Całość działa bardzo szybko i sprawnie. Nie zauważyłem żadnych wyraźnych zacięć. Spolszczenie systemu jest bliskie pełnego i jedynie nieliczna część ustawień pozostała w języku angielskim. Wbrew obawom mandaryńskiego nie uświadczyłem nigdzie.

 

Podsumowanie

Przy pisaniu podsumowania takiego urządzenia jak DooGee X5 Max Pro mam zawsze pewien problem. Czy oceniać go równając do flagowców, czy może w relacji do jego niezwykle atrakcyjnej ceny? Myślę, że Uda mi się to jakoś wyśrodkować.

Telefon ten ma bowiem sporo pozytywnych cech: dość solidną obudowę, nowoczesny system operacyjny, długi czas pracy na baterii oraz cenę. Szczególnie w kontekście tej ostatniej nikną nieco wady tego sprzętu, takie jak niska wydajność czy raczej kiepski aparat.

 

 

Podsumowując wrócę do początku tego tekstu: jeśli jesteś jak Maciuś, unikaj tego telefonu. Serio. Nie jest on dla Ciebie, bo ani World of Tanks Blitz, ani Asphalt 8 nie zadziałają na nim, a wówczas nici z nabijania expa w podróży. Jeśli jednak jesteś bardziej jak DCN, to śmiało możesz nabyć X5 Max Pro. Może i nie zachwyca wydajnością, ale nie ma problemów z łącznością, pracuje długo na baterii, w działaniach codziennych jego wydajność jest wystarczająca. A do tego zaoszczędzoną kasę możesz wydać na coś fajnego. Książki.

 

ocena plusy minusy
ocena-7

 

+ Cena

+ Długi czas pracy na baterii

+ Bardzo dobre parametry pracy

+ Android 6.0

+ Brak bloatware’u

+ 2 GB RAM

+ Dual Sim

+ LTE, także na paśmie 800

– Kiepska wydajność

– Bardzo słaba wydajność w grafice 3D

– Raczej słaby aparat