Need For Speed: HEAT – Hit czy kit? Pierwsze wrażenia z gry.

Legendarna seria skupiająca się głównie na niemal-legalnych wyścigach doczekała się kolejnej odsłony, a jako że EA rozdawało ją w ramach akcji dwuetapowej weryfikacji Origin Pass, to skorzystałem z okazji i przetestowałem tytułową grę.

Początek nie był obiecujący – start gry był całkiem długi i to mimo instalacji na SSD. Oczywiście, później odbywa się to szybciej, ale jednak niesmak pozostał. Z początku wita nas krótki przerywnik fabularny, a po nim czeka nas… kreator postaci. Według mnie rzecz niepotrzebna i wrzucona trochę na siłę, nie ma w nim nawet możliwości wyboru poszczególnych elementów, jedyne co, to możemy wybrać taką postać, która najbardziej się nam spodoba. Na plus natomiast dam to, że nasz bohater czy też bohaterka ma głos.

Skoro ten etap jest już za nami, to czas wybrać auto i ruszyć w pierwszy wyścig, dla odmiany legalny. Gra wygląda naprawdę dobrze (w końcu to silnik Frostbite znany z Battlefieldów), ładnie wyglądają modele zarówno miasta, jak i aut, roślinność też nie wydaje się szczególnie sztuczna, a tłum gapiów również prezentuje się odpowiednio. Oczywiście, kamerę można ustawić i obracać na wiele różnych sposobów, by uchwycić naszą furą z jak najlepszego kąta. Gorzej natomiast wypada optymalizacja – o ile przez większość czasu klatki trzymają stabilnie, o tyle zdarzają się chrupnięcia w bardziej wymagających chwilach (szczególnie w nocy z wieloma odbiciami), by po dosłownie sekundzie znowu wrócić wyżej. Miejmy nadzieję, że zostanie to poprawione patchami tak samo jak randomowe crashe, choć tych nie było wiele.

Miasto sprawia wrażenie takiego typowego z amerykańskiego serialu. Ładnie, dużo palm (w końcu to Palm City), wszystko krzyczy, by iść na imprezę i jest utrzymane raczej w luźnym duchu, chociaż wydaje się być trochę zbyt sterylne i zdecydowanie puste – samochody NPCów można policzyć na palcach jednej ręki. Dodatkowo model zniszczeń jest tutaj dosyć ekstremalny – wystarczy wjechanie w cokolwiek przy praktycznie żadnej prędkości, by latarnia, drzewo, ogrodzenie, cokolwiek zostało zdruzgotane.

Wyścigi w dzień oferują pieniądze, te w nocy reputację, dzięki której te pieniądze wydamy. Nie wiem, czy jest to najlepsze rozwiązanie szczególnie, że w pierwszym etapie gry nie ma zbyt wielu tras i niektóre trzeba powtarzać, by zwiększyć poziom reputacji, który pozwoli na odblokowanie kolejnej zawartości. Później już robi się lepiej, ale wydaje mi się, że należałoby zachęcać od początku, a nie zanudzać tymi samymi wyścigami.

Sama jazda wypada satysfakcjonująco. Czuć co prawda bardziej zręcznościową jazdę, ale nie jest to już to samo, co np. w poczciwym NFS Most Wanted z 2005 roku czy NFS Underground 2. Odbijanie się od barierek nic nie da, a trafienie w opony wokół trasy rzeczywiście spowalnia i powoduje stratę przewagi szybciej niż da się ją odrobić. Przy pogoniach i zabawach z policją także należy uważać – w czasie wyścigów aż tak bardzo nie przeszkadzała, o tyle podczas zwykłej jazdy nocą wykrywała nawet stojące auto.

Czymże byłby Need For Speed bez możliwości dopieszczenia swoich maszyn? Tutaj poczujemy pewien dotyk wspomnień i choć wnętrze aut z początku za bardzo nie zmienimy, o tyle na zewnątrz już można trochę poszaleć: oprócz standardowych bumperów, spoilerów i neonów dochodzą takie szczegóły jak lusterka, kolor nitro czy nawet zmiana dźwięku silnika. Oczywiście nie zabrakło możliwości zmiany kolorów czy dodania stickerów, a kompletnym zestawem modyfikacji podzielimy się z całym światem, bowiem dodano funkcję, dzięki której uda się pobrać wcześniej wykonane przez użytkowników wersje ich bryk.

Warto wspomnieć też o ścieżce dźwiękowej. Jest poprawnie, żaden kawałek nie zapadł mi w pamięć, ale też jakoś szczególnie nie przeszkadzał. Widać, że starano wybrano bezpieczną drogą pod tym względem, jednak sam określiłbym ją jako mdłą. Polski dubbing także prosi z miejsca o to, by z niego nie korzystać i przełączyć na oryginał. Szkoda, że nie dano możliwości zostawienia polskich napisów przy angielskiej ścieżce dźwiękowej. Tzw. tryb kinowy jest raczej standardem…

Nie zmienia to faktu, że bawiłem się dobrze. Jazda i wyścigi są satysfakcjonujące, a choć grze brakuje szlifów, to myślę, że mógłbym pomyśleć o ukończeniu tytułu. Oczywiście, nie w cenie premierowej, ale przy jakiejś wyprzedaży dlaczego nie.