Przebieracie się za elfy i biegacie po lesie?

Od lat interesuję się fantastyką, więc kiedy zastanawiałem się o czym powinien traktować mój pierwszy felieton jasnym dla mnie było, że musi być o fantastyce. Nie o komputerach, smartfonach czy grach. Ale o tym bardziej indywidualnym hobby. I o tym jak bywa, lub bywało widziane oczyma zupełnie postronnych osób.

Tekst pierwotnie został zamieszczony w 2014 na nieistniejącym obecnie portalu geek-kultura.pl

Historia biurowa

Pamiętam taką scenę z biura, kilka lat temu. Pracowałem wówczas jako informatyk (tak, ten gość, którego wzywacie gdy padnie wam net, czy drukarka w magiczny sposób przestaje drukować – zwykle z powodu skończonego tonera) w dużej firmie. Wezwany do pomocy w rozwiązaniu jakiegoś problemu technicznego w jednym z biur wdałem się z pracującymi tam niewiastami w niezobowiązującą konwersację. Było coś o zainteresowaniach, więc wymieniłem fantastykę i gry RPG. Reakcja była taka, jakiej spodziewałbym się raczej po tekście w stylu „a po godzinach zakładam różową sukienkę”. Wyraz ich, całkiem niebrzydkich, twarzyczek przekazywał coś pomiędzy pogardą, rozbawieniem i zainteresowaniem.

– Aha, przebieracie się za elfy i biegacie po lesie? – ni to stwierdziła, ni zapytała nieco mniej rezolutna z dziewczyn

Cóż miałem odpowiedzieć? Tłumaczenie, że właściwie tak, ale tylko na LARP’ach byłoby niełatwe, więc trzeba było czegoś bardziej podstawowego. Zacząłem od wyjaśnienia, że pewnie chodzi jej o LARPy i, że owszem, grywam i tworzę LARPy właśnie, chociaż to tylko jedna z rozrywek związanych z fantastyką. Na pytanie jakie są pozostałe bez wahania odpowiedziałem, że jest ich wiele i że wszystkie mają swoje korzenie w książkach. Następnie zapytałem czy czytywały coś z tego, szerokiego przecież, nurtu. Nieświadomie trafiłem w czuły punkt.

– Czyli trzeba czytać książki?

– Właściwie to tak – odparłem, bo i co miałem powiedzieć

Nastało krępujące milczenie jasno sugerujące, że czytanie nie znajduje się wśród ulubionych zajęć moich koleżanek z pracy. Temat został zmieniony właściwie natychmiast. Na jakiś “właściwy”. Sport, politykę czy typowe biurowe pogaduchy-obgaduchy.

Dlaczego przytaczam tę historię? Ponieważ nie jest ona niczym niezwykłym, a jednocześnie jest czymś bardzo obrazowym. Pokazuje jak jest odbierane nasze hobby przez wielu nieuświadomionych odbiorców. Właściwie każdy zadeklarowany miłośnik fantastyki kiedyś zetknął się z czymś podobnym. Czy rzeczywiście fantastyka jest aż tak niszowym i niezrozumiałym dla mas hobby?

Fantasta czyli kto?

Myślę, że problem polega na ogólnej powierzchowności wiedzy, jaką ludzie obecnie posiadają. Najpierw dzięki telewizji, a później dzięki internetowi przeszliśmy od kultury pisanej, do kultury obrazkowej. Człowiek współczesny, w przeważającej większości, oczekuje informacji prostej, szybkiej i łatwej do przetrawienia. Dlatego w umysłach większości nie-fantastycznych zagnieździł się obraz cosplayu jako jedynego właściwie zjawiska związanego z fantastyką. Nie zada już sobie odbiorca trudu, by dowiedzieć się jaką postać odtwarza seksowna cosplayerka. Z jakiej to książki, komiksu, mangi czy gry? Kim postać była i dlaczego wygląda tak, jak wygląda. Odbiorca telewizyjnego spotu raczej nie zada sobie trudu by tego dociec.

 

 

Pyrkon progress

Od nieco ponad 6 tysięcy uczestników w 2012 roku, do ponad 40 000 w roku 2016. Pyrkon z pewnością nie jest już imprezą niszową. Teraz zarówno hardcore’owi fantaści cytujący z pamięci Lema, jak i zupełnie casualowi uczestnicy znajdą tam coś dla siebie.

Do dziś pokutuje też pewien krzywdzący stereotyp dotyczący miłośników fantastyki. Wedle niego są to pryszczaci młodzieńcy z problemami społecznymi, niezbyt pewni siebie i oderwani myślami od rzeczywistości. Oczywiście stereotypowy miłośnik fantastyki ma długie włosy, problemy z higieną i płcią przeciwną. Wystarczy wybrać się na dowolny konwent by odkryć, że z prawdą ma to tyle wspólnego co obietnice wyborcze polityków dowolnej opcji.

From zero to hero

Czy to coś wam przypomina? Tak, jeszcze niedawno identyczny stereotyp był przyklejony do graczy komputerowych. Coś się jednak w tym względzie zmieniło. Ponieważ gry komputerowe upowszechniły się na niespotykaną wcześniej skalę, stereotyp właściwie odszedł. Dziś graczem komputerowym jest niemal każdy. Tak, Angry Birds na komórce, czy Farmville na Facebooku też się liczą. Gry są dziś właściwie wszędzie i grają w nie wszyscy. Dostrzegły to także wielkie firmy, coraz częściej produkując rzeczy skierowane właśnie do graczy komputerowych. E-Sporty stają się powoli coraz bliższe typowym, tradycyjnym sportom i nie zdziwię się jeśli za, powiedzmy dwadzieścia lat, zobaczymy kolejną część Starcrafta na olimpiadzie.

 

iem

Gaming urósł już do tak potężnego biznesu, że stał się już niemal OK dla skostniałych, mainstreamowych mediów. Na zdjęciu katowicki IEM.

Wiem coś o tym. Organizowałem imprezy gamingowe, zawodowo też bywałem z gamingiem związany. I powiem wam, że dużo łatwiej o pracę nakierowaną na gry, niż na fantastykę. Dlaczego? Popularność. Gry to właściwie jedno z najbardziej nośnych mediów współczesności. Kultura związana z grami zaczyna przenikać do mainstreamu, o czym najlepiej świadczą obecność Izaaka w studiu komentatorskim meczu piłkarskiego oraz transmitowanie przez Polsat zawodów e-sportowych, czy wreszcie wielka popularność imprez takich jak poznańskie PGA.

Gry komputerowe i gracze są odbierani inaczej niż fantastyka i jej miłośnicy. Dlaczego? Ponieważ gry zagościły właściwie wszędzie. Nawet wasza mama grająca w gierki na Facebooku, choć sama się tak nie nazwie, jest graczką. Gry stały się popularne i dlatego nikt nie zapyta gracza czy przypadkiem nie odczuwa potrzeby wyładowania magazynka do swoich kolegów i koleżanek w szkole czy pracy. Fantastyka dopiero od niedawna wychodzi z księgarskich półek wciśniętych gdzieś w róg. Znacznie śmielej wchodzi na srebrny ekran. Można lubić lub nie serial HBO “Gra o Tron”, ale nie ma wątpliwości, że sprawił on iż sporo ludzi sięgnęło po książkę G.R.R. Martina. Część może postanowiła sprawdzić twórczość innych autorów? To wciąż nie ta skala co przy grach komputerowych, ale kierunek jest dobry.

Mieszanie się fantastyki z popkulturą z pewnością tej drugiej wychodzi na dobre. Czy pierwszej także? To akurat temat na osobny wywód. Pewnie trudniejszy, bardziej skomplikowany. Ale wielu zwolenników tzw. wysokiej fantastyki i tak chętnie pójdzie do kina na kolejny film Marvela.

No i?

Fantastyka ma jeszcze przed sobą długą drogę. O ile książki i gry komputerowe osadzone w tym nurcie są powszechnie akceptowane, o tyle inne formy rozrywki związane z fantastyką nadal określane są jako kontrowersyjne. LARPy i gry RPG są wciąż dla postronnego obserwatora rozrywką dziwaczną, tajemniczą i pewnie nieco infantylną. Dlatego tak ważne jest by nie obrażać się gdy ktoś uzna nasze hobby za śmieszne, dziwne czy dziecinne. Nie denerwować się gdy ktoś zarzuci przebieranie się za elfa. Usiąść, wyjaśnić, porozmawiać o książkach. Porównać LARP do teatru… I zaprosić na najbliższy konwent lub festiwal. Takie imprezy coraz częściej nie są skierowane wyłącznie “do swoich”, oferując bogaty program dla osób z fantastyką niezbyt dobrze zaznajomionych. Doskonały przykład to Blok dla Początkujących na poznańskim Pyrkonie, największej w Europie imprezie poświęconej fantastyce. Wydarzenia tego typu to doskonała okazja by zapoznać się z fantastyką w jej wszystkich kolorach. A jest ich niemało. I wcale nie trzeba przebierać się za elfa.