Hyperbook Pulsar MK55 to wykorzystujący najnowsze procesory mobilne Intel Core i7-8750H laptop, który oferowany jest przez producenta jako komputer gamingowy. Osobiście znajduję dla niego całą masę innych niż granie zastosowań. Czyni to go tym samym bardzo uniwersalnym notebookiem klasy 15,6″.
Zaczniemy nietypowo, bo od promocji na ten właśnie sprzęt.
Hyperbook Pulsar MK55 to dość nietuzinkowa konstrukcja. To laptop do gier, z mechaniczną klawiaturą i wydajnym, sześciordzeniowym/dwunastowątkowym CPU. Jeszcze niedawno podobny opis skłaniałby do myślenia o wykorzystującej desktopowy procesor (i to klasy HEDT) bestii za kilkanaście tysięcy złotych. Opisywany dziś model kosztuje około 4800 zł… a dla czytelników NerdHub o 400 złotych mniej. Wystarczy przy zamówieniu podać kod: NerdHub, a cena zostanie obniżona o 400 zł.
By było jasne: tak, promocja obowiązuje także na model wyposażony w słabszy układ graficzny niż testowany egzemplarz (czyli MK55 z GTX 1050) jak i na wszelkie konfiguracje z GTX 1050Ti.
Czym jest Hyperbook MK55 Pulsar?
Laptop do gier to chyba jedna z najczęściej poszukiwanych kategorii sprzętu. Jest to też segment, w którym trwa naprawdę zacięta walka między producentami. Przez ostatni rok mieli oni jednak nie lada problem: jak namówić klientów na zakup nowego laptopa do gier, skoro nie ma ani nowych CPU, ani nowych kart graficznych. W laptopach dla graczy królują bowiem niezmiennie procesory Intel Core 7 generacji (klasy H) oraz układy graficznej NVIDIA GeForce generacji Pascal. Na szczęście pierwsza kategoria układów dostała już swoich następców, chociaż na pierwsze konstrukcje z procesorami Intel Core generacji 8 dla wydajnych laptopów (Coffee Lake H) przyszło nam sporo poczekać. Testowany dziś model posiada właśnie procesor pochodzący z generacji 8, sześciordzeniowy i dwunastowątkowy Core i7-8750H.
W testowanym egzemplarzu poza procesorem nowej generacji znalazła się też karta graficzna ze średniej półki pod postacią GeForce GTX 1050Ti 4 GB. W środku komputera poza tym uświadczymy także 8 GB pamięci RAM oraz 256GB dysk SSD produkcji Western Digital.
O producencie słów kilkaO ile marki globalne są znane większości odbiorców, to mniejsi producenci często pozostają anonimowi. Niesłusznie. Założony w 2006 roku Hyperbook to jedna z firm, która swoją pozycję na rynku zbudowała w oparciu o laptopy konstruowane na bazie kadłubków. Te są niczym innym niż niemal przygotowanym, gotowym laptopem, posiadającym już obudowę, wyprowadzone gniazda, ekran i płytę główną, a nierzadko też procesor i kartę graficzną. Resztę elementów; jak choćby dyski, pamięci oprogramowanie, czy kartę sieci bezprzewodowej producent tak jak Hyperbook musi dołożyć już samodzielnie. Skutkuje to znacznie większą możliwością adaptacji komputera do potrzeb użytkownika niż w przypadku dużych producentów produkujących masowo swoje konfigurację. Można także wybrać modyfikowane chłodzenie, wersję systemu operacyjnego (w tym jego brak) lub typ gwarancji. |
Hyperbook MK55 z zewnątrz
Komputer to nie tylko podzespoły, ale też cechy związane z funkcjonalnością i stylistyką (kolejność nie jest przypadkowa). Ogólna ocena, jaką uzyskuje Pulsar MK55 w tej kategorii jest dość wysoka, bo to odpowiednik szkolnej czwórki. Przypomnę tylko, że oceniający nauczyciel to kawał złamasa.
Obudowa
Obudowa Hyperbooka Pulsar MK55 jest wykonana z tworzyw sztucznych. W pierwszym momencie patrząc na niego z pewnej odległości możemy odnieść jednak wrażenie iż mamy do czynienia z konstrukcją metalową wykorzystującą tak bardzo modne i cenione ze względów estetycznych szczotkowane aluminium. W praktyce mamy jednak do czynienia z plastikiem który dzięki odpowiedniej fakturz stara się udawać wygląd bardziej szlachetnego materiału.
Czy to oznacza że Hyperbook Pulsar MK55 jest źle wykonanym komputerem? Wręcz przeciwnie. Solidność konstrukcji raczej nie budzi większych zastrzeżeń. Zastosowane tworzywa sztuczne sprawiają wrażenie dosyć mocnych i są wyraźnie solidniejsze niż te stosowane w tanich laptopach. Uginanie się konstrukcji widoczne jest tylko i wyłącznie pod silniejszym naciskiem na samym środku pokrywy ekranu. Nie powinno to jednak budzić większych obaw, choćby ze względu na niezbyt mobilny charakter komputera.
Wielkość i rozbudowa
Laptop jednak wygląda na większy i cięższy niż w praktyce jest. Waży nieco ponad 2,4 kg (dokładnie 2480 g, ale wiele zależy od tego w jakie podzespoły go uzbroimy). Jak na maszynę z ekranem 15, 6 cala jest dość duży. To efekt dosyć wysokiej sylwetki, która musiała pomieścić solidny układ chłodzenia. Także dzięki temu, że producent nie stał się przesadnie ograniczyć wielkości laptopa, udało zachować się kilka rzadko spotykanych obecnie zalet.
Pierwszą z nich jest łatwy dostęp do podzespołów. Po odkręceniu ledwie czterech śrubek, mamy dostęp do gniazd pamięci, zatoki 2, 5 cala, oraz slotów M2. Pulsar MK55 ma to do siebie, że mimo przynależności do średniej (a nawet niskiej jak na gaming) półki cenowej może pochwalić się dobrymi możliwościami rozbudowy. Wewnątrz mogą znaleźć się bowiem trzy nośniki danych: jeden dysk 2,5″ i do dwóch dysków SSD M.2.
Dobór i rozmieszczenie portów
Hyperbook Pulsar MK55 może pochwalić się genialnym wręcz rozmieszczeniem gniazd. Coś, co często krytykuję w przypadku laptopów, także tych gamingowych, tutaj rozwiązano niemal wzorcowo. Laptop ten ma bowiem sporą część portów przemieszczanych na tylną krawędź. W przypadku komputera, który byłby przenoszony często i regularnie mogłoby to być rozwiązaniem nienajlepszym mamy to jednak do czynienia z konstrukcją która zapewne będzie stosunkowo rzadko opuszczała biurko.
Na tylnej krawędzi znajdziemy HDMI, gniazdo zasilania gniazdo karty sieciowej 2 port USB 3. 0 oraz USB 3. 0 typu C. Tak, to tylko tylna krawędź, a nie pełna lista gniazd w Pulsarze MK55. Boki obsadzono jednak wyraźnie mniej hojnie. Z lewej strony znajdziemy dwa porty USB 2. 0, a z prawej dwa porty USB 2.0 slot na kartę pamięci. W praktyce mamy tutaj aż 6 pełnowymiarowych gniazd USB i jedno gniazdo typu C. I oczywiście można narzekać, że po bokach mamy wyłącznie gniazda w leciwym już standardzie, zamiast nowszych i szybszych USB 3.1. Tyle, że „portów USB nigdy dosyć”, a skoro dostajemy ich więcej niż w typowych laptopach tej klasy, to nie ma co się boczyć.
Konfiguracja czyli Hyperbook MK55 Pulsar w środku
Dobór podzespołów zawsze należy oceniać względem ceny i zastosowania. Jeśli traktować testowany model jako laptop gamingowy, to zasługuje on na szkolną piątkę w kontekście atrakcyjnej ceny. Jeśli natomiast spojrzymy na niego jako maszynę do okazjonalnego grania w gry i składania video i codziennej pracy, Hyperbook MK55 Pulsar może pochwalić się szóstką. Nie, nie tą z Battlestar: Galactica. Aż tak dobrze nie jest. Zwykłą, szkolną szóstką.
Procesor
Sercem tego komputera jest nowoczesny procesor, który w laptopach zaczął pojawiać się dopiero ostatnio. Intel Core i7-8750H to model sześciordzeniowy i ośmiowątkowy, do tego wyposażony w 9 MB pamięci cache. Jego wydajność, co będzie widoczne w testach, jest oczywiście bardzo wysoka, ale nie zobaczymy dzięki niemu rewolucji w grach. Docenią go natomiast osoby, które pracują z treściami multimedialnymi. Programy graficzne, programy do składania video i muzyki dobrze wykorzystują dodatkowe wątki oferowane przez Core i7-8750H.
Karta graficzna
Karta graficzna zastosowana w Pulsarze MK55 to nie jakiś top, ale przecież mówimy o laptopie gamingowym w dość rozsądnej cenie. W tym segmencie niepodzielnie króluje GeForce GTX 1050Ti. Tylko nieliczne konstrukcje w cenie do 5000 złotych mogą pochwalić się wyraźnie silniejszym GTX’em 1060, ale najczęściej odbywa się to kosztem innych podzespołów lub jakości wykonania. Hyperbook Pulsar MK55 występuje w dwóch wersjach: z GTX 1050Ti (jak w testowanej sztuce) oraz z GTX 1050. Druga z kart jest nieco słabsza i tę wersję powinni wybierać raczej użytkownicy, którym nie zależy mocno na grach kategorii AAA.
Pamięć RAM
Pod tym względem Hyperbook MK55 Pulsar nie wyróżnia się szczególnie. Nie jest to bowiem jedna z laptopowych bestii, wyposażonych w cztery sloty na RAM, a bardziej „cywilna” konstrukcja z dwoma gniazdami, co pozwala obsłużyć maksymalnie 32 GB RAM. Oczywiście testowana konfiguracja posiadała 16 GB pamięci. I chociaż do większości zadań wystarcza, póki co 8 GB, to jak wiadomo RAMu nigdy dosyć i dodatkowe gigabajty są mile widziane. Zwłaszcza, jeśli planujemy nie tylko grać.
Dyski
W dobie postępującej integracji wszystkiego z płytą główną nośniki danych pozostają jedną z nielicznych części laptopów, które zwykle można wymienić. Na ogół jednak możliwości ograniczają się do ledwie jednego dysku, a użytkownik ma do wyboru: szybkość SSD, czy pojemność HDD. W przypadku Hyperbook Pulsar MK55 nośników danych możemy zamontować aż trzy: dwa SSD na złączach M.2 oraz pojedynczy dysk 2,5″ – do wyboru – HDD lub SSD. To sprawia, że laptop polskiej firmy jest maszyną bardzo uniwersalną. W testowanym egzemplarzu znalazł się dość tani, wykorzystujący magistralę SATA dysk SSD WD Green, o pojemności 240 GB.
Możliwości i opcje
Przypominam przy tym, że jak na Hyperbooka przystało, Pulsar MK55 może być skonfigurowany na wasze życzenie. Dlatego testowana konfiguracja jest tylko jedną z możliwych. Na stronie producenta możecie dość dowolnie żonglować dyskami talerzowymi, SSD czy pamięciami.
Osprzęt czyli z czym i czym gramy w Hyperbook Pulsar MK55
W kwestii osprzętu, na którą składa się klawiatura, touchpad i głośniki, Hyperbook Pulsar MK55 to, że tak powrócę do szkolnych analogii, taki uczeń który wprawdzie ma świetne oceny, jest wręcz konkursowy, z niemal każdego przedmiotu. Niemal. Bo jakoś ta chemia mu nie idzie… Ogólnie jednak ocena jest dość wysoka, dzięki klawiaturze. Ocenę jednak obniżają touchpad (nieznacznie) oraz głośniki (nieco bardziej).
Klawiatura z podświetleniem RGB
Hyperbook Pulsar MK55 to dość niedrogi laptop do gier. Przynajmniej takie jest założenie. Praktyka jednakże pokazuje, że to komputer uniwersalny, bardzo przyjazny osobom, które dużo piszą. A to za sprawą klawiatury mechanicznej, która wydatnie sprzyja klepaniu nawet dłuższych tekstów… ale i przeciwników w grach. Wymaga ona nieco przyzwyczajenia, chociaż nie tak wiele jak np. klawiatury z przełącznikami niebieskimi.
Na tle normalnych, membranowych klawiatur spotykanych w laptopach, ta z Pulsara MK55 jest oczywiście dość głośna – taki już urok „mechaników”. Skok klawiszy jest także nieco wyższy niż ten, do którego przywykli użytkownicy laptopów. Siła, którą musimy włożyć w naciśnięcie klawisza jest nieco większa niż się spodziewałem, ale pozwala to uniknąć przypadkowych naciśnięć w grach. Jednocześnie ta cecha nie jest na tyle silna, by męczyła podczas pisania.
Trudno mi jednoznacznie określić charakterystykę zastosowanych przycisków. Bardziej sprzyja graniu niż pisaniu, chociaż i w tym drugim zastosowaniu sprawdza się świetnie. Finisz klawisza jest dość płynny, miękki. Nie mamy tu uczucia, często spotykanego w superpłaskich klawiaturach, walenia palcami w deskę. Klawisze także szybko powracają, co docenią miłośnicy dynamicznych gier. Sprawdziłem też działanie popularnych kombinacji klawiszy stosowanych w grach i nie natknąłem się na tzw. ghosting.
Klawiatura w Hyperbook Pulsar MK55 jest oczywiście podświetlana. Osobiście nie jestem fanem podświetlenia wielobarwnego i gdy tylko mogę ustawiam jeden kolor, zwykle niebieski lub zielony. I właśnie: tu mam ten wybór. Mogę wybrać jakąkolwiek barwę. Mogę wybrać tryb pracy podświetlenia (oddychający, dopasowany do muzyki itd.). Wreszcie, w przypadku grania w gry mogę wybrać stosowny tryb gaming, podświetlający jedynie wybrane klawisze. Oprogramowanie do zarządzania iluminacją jest proste i przejrzyste
Touchpad
Było dużo o klawiaturze, teraz będzie niewiele o touchpadzie. Niewiele, bo nie bardzo jest o czym pisać. Kilka lat temu producenci laptopów uznali, że zintegrowanie przycisków z płytką dotykową to dobry pomysł i tak właśnie zaczęli robić. Efekt jest taki, jak zawsze gdy ktoś długo trzyma się głupiego pomysłu: udajemy, że to norma i że tak ma być, a po cichu przeklinamy pomysłodawcę. Tu jest tak samo – touchpad w Pulsar MK55 byłby ok, gdyby nie to, że jest całoklikalny. Precyzja samej płytki jest OK. „Klawisze” są dość głośne, powodują chybotanie się całej konstrukcji gładzika. A wystarczyło je oddzielić…
Na szczęście jest to laptop, który raczej niezbyt często będzie polegał na gładziku. Takie konstrukcje na ogół mało kiedy rozstają się z myszą.
Głośniki
W Hyperbook Pulsar MK55 znajdziemy głośniki 2+1, z nieco większym głośnikiem „niskotonowym” od spodu obudowy. Tony niskie są jednak niemal niesłyszalne, acz i tak wypadają lepiej niż w wielu laptopach które można spotkać na sklepowych półkach. Sama jakość brzmienia mieści się w średniej dla laptopów gamingowych. Niestety, są to głośniki dość ciche. Jak bardzo? Powiedzmy, że wolałem podłączyć słuchawki podczas grania, zwłaszcza, że w czasie testów Hyperbooka MK55 Pulsar moi sąsiedzi urządzili sobie remont. Podłączone słuchawki Roccat Khan Pro skutecznie zniwelowały niepożądane dźwięki.
Ekran w Hyperbook Pulsar MK55
Ocena ekranu jest średnia, ze wskazaniem na dobrą. To wprawdzie ekran o częstotliwości tylko 60 Hz, o raczej przeciętnym odwzorowaniu kolorów. Z drugiej strony to matowy IPS, do tego pozbawiony efektu tzw. bleedingu. Gdybyśmy mówili o laptopie droższym o 1000 zł pewnie byłbym w ocenie bardziej surowy. W praktyce ekran Pulsara MK55 zasługuje na szkolną czwórkę.
Przyznam, że zastanawiałem się gdzie producent oszczędził konstruując ten model. Specyfikacja, w kontekście ceny, jest iście imponująca, a nie ma możliwości, by producent zszedł poniżej pewnej granicy opłacalności – w końcu na komputerze musi i powinien zarobić. Tym bardziej zdziwiło mnie, że zastosowano tu matrycę IPS. Do tego matową. Konkretnie: AU Optronics B156HAN06.1.
Okazało się, że 15,6-calowy panel to rzeczywiście IPS, w pełni matowy, natomiast niezbyt dobry dla osób obrabiających grafikę. Odwzorowanie barw jest raczej słabe (62% sRGB) szczególnie gdy porównamy ten wynik z uzyskiwanymi przez niektóre modele konkurencji. Jednocześnie czas reakcji matrycy i kąty widzenia są na tyle dobre, że przy tej cenie całego komputera trudno mieć mu za złe niedoskonały ekran.
Wydajność – Hyperbook Pulsar MK55 pokazuje co potrafi
To ten fragment recenzji, w którym sypać się będą głównie pochwały. Jeśli więc lubisz czytać złośliwe pastwienie się nad recenzowanym sprzętem, to możesz pominąć ten fragment. Hyperbook Pulsar MK55, szczególnie w kontekście niskiej ceny, jest bowiem bardzo, bardzo wydajny. Ocena, jak wszystkie tutaj w kontekście ceny, to po prostu szóstka. Laptopów z szybszym CPU brak. Z szybszą kartą graficzną da się wprawdzie znaleźć, ale nieliczne, zwykle ze znacznie wolniejszym CPU.
Wydajność ogólna
Testy wydajności zaczynamy od możliwości ogólnych. Te sprawdzam dwoma popularnymi benchmarkami: PCMark 10 oraz PassMark 9.0. W obu widać jedną, silną prawidłowość: jest dobrze, acz dysk mógłby być szybszy. To akurat dość łatwo naprawić, bo przypominam iż Hyperbook Pulsar MK55 jest komputerem konfigurowalnym. Możecie więc bez problemu wybrać szybszy nośnik na stronie producenta.
Wyraźnie wybija się wydajność CPU. Nic dziwnego. Sześciordzeniowy i dwunastowątkowy Core i7-8750H to prawdziwa bestia wśród notebookowych CPU, procesor spokojnie mogący stawać w szranki z większością konstrukcji desktopowych.
Wydajność CPU
Możliwości nowego procesora Intela są naprawdę wysokie. Sprawdzamy je w, moim zdaniem, najbardziej wymiernym teście wydajności CPU jakim jest Cinebench R15. I trzeba przyznać, że zastosowany w Hyperbook Pulsar MK55 CPU jest naprawdę szybki. 6 rdzeni i 12 wątków, do tego 9 MB pamięci podręcznej robi swoje. Ponad 1000 punktów wydajności wielowątkowej to wynik, jak na laptopowy CPU, rewelacyjny. A i w stacjonarce uchodziłby za niezły, wygrywając np. z także sześciordzeniowym Core i5-8400, niemal doganiając AMD Ryzen 5 2600.
Wydajność nośnika danych
Dysk, który zastosowano w testowanym modelu to jedna z tańszych opcji, jakie można wybrać w konfiguratorze producenta. SSD WD Green o pojemności 240 GB to dysk niezbyt szybki, oczywiście jak na SSD. Potwierdzają to wyniki testu w CrystalDiskMark.
Jednocześnie wydajność dysku absolutnie niszczy nośniki talerzowe. Z tym dyskiem nie będziecie pierwszymi, którym załaduje się mapa w BF1, ale ostatni też nie będziecie.
Wydajność w grach
Gdyby to CPU decydował o możliwościach w grach, Hyperbook Pulsar MK55 byłby marzeniem graczy właściwie bez względu na grubość ich portfela. Jednakże o wydajności w grach zdecydowanie bardziej decyduje karta graficzna, a ta w testowanym komputerze jest raczej przeciętna. Z drugiej jednak strony, jeśli przypomnimy sobie cenę tego komputera, to łatwo uzmysłowić sobie, że w tej cenie trudno o silniejszy GPU niż zastosowany tutaj GeForce GTX 1050Ti.
Kultura pracy
Wiele laptopów gamingowych nie grzeszy dobrą kulturą pracy. Wydajne podzespoły wydzielają sporo ciepła, a prawa fizyki są nieubłagane. W przypadku Hyperbook Pulsar MK55 ujawnia się jednak jego zaleta, wynikająca z dość wysokiej i nieco klocowatej sylwetki – duży i skuteczny układ chłodzenia. Ocena w tym przypadku jest więc wysoka i odpowiada szkolnej piątce.
Można by pomyśleć, że jeśli w laptopie znajduje się tak wydajny CPU i całkiem niezła karta graficzna, to samo jego uruchomienie będzie przypominało start śmigłowca. Tak jednak nie jest. Niepoddawany szczególnym katuszom Hyperbook Pulsar MK55 pozostaje cichy i chłodny. Wentylatory wprawdzie pracują, ale z szybkością obrotów godną polskich urzędów – kręcą się powolutku, nieśpiesznie, generując ledwie 32 dB. Szum tła w moim mieszkaniu (centrum Poznania) to zwykle 36 dB. Temperatura CPU mało kiedy sięga wówczas choćby 45 stopni. Mówię o pracy z kilkoma kartami przeglądarki.
Zmuszony do wysiłku Hyperbook Pulsar MK55 staje się nieco głośniejszy, ale do rekordzistów w tym niechlubnym rankingu jest mu bardzo daleko. Osiąga bowiem 46 dB, a jeśli wymusimy maksymalną prędkość obrotów wentylatorów to otrzymamy 52 dB. Rzecz w tym, że to właściwie nigdy nie bywa konieczne. Gdyby zastosowany CPU potrafił, jak nowe AMD Ryzen 2 generacji, dopasowywać częstotliwość pracy do warunków termicznych samodzielnie się podkręcając, wówczas znalazłoby się zastosowanie dla tego przycisku. A tak, pozostaje on właściwie bezużyteczny.
W trakcie testów obciążeniowych nie udało mi się przekroczyć temperatury 90 stopni na CPU (45 min wygrzewania za pomocą stress testu w Intel XTU) oraz 80 na GPU (godzina rozgrywki w BF1). Wiem, wiem, ktoś powie, że trzeba było zacząć katowanie komputera Prime’em. To oczywiście nie ma nic wspólnego z prawdziwym użytkowaniem więc kompletnie pomijam tego typu „testy”. W grach, ale i w składaniu video, laptop pozostawał chłodny. Na obudowie w żadnym momencie nie „złapałem”temperatury przekraczającej 41 stopni. Większa jej część miała około 30 stopni.
Mobilność czyli Hyperbook Pulsar MK55 w trasie
Dość duży, niezbyt lekki (chociaż wygląda na cięższego) Hyperbook Pulsar MK55 nie jest szczytem mobilności. To nie jest także laptop do tego typu pracy. Jednak do obejrzenia kilku odcinków serialu na Netflixie korzystając z baterii w zupełności wystarczy. Mobilność nie jest jednak mocną stroną tej konstrukcji. Szkolne trzy z plusem.
Laptopy gamingowe mało kiedy okazują się być mistrzami mobilności. Najczęściej średnio radzą sobie z pracą z dala od biurka. Hyperbook Pulsar MK55 wprawdzie pod tym względem nie zachwyca, ale też nie rozczarowuje – podczas pracy z przeglądarką (kilka kart) wytrzymuje niecałe 4 h, co jest wynikiem raczej przeciętnym. Pozwala to jednak na oderwanie się od biurka czy obejrzenie filmu. Osobiście nadrobiłem na nim kilka odcinków „Peaky Blinders” w ten właśnie sposób. Komputer wytrzymywał dwa pełne odcinki, w połowie trzeciego zaczynał błagać o zasilacz. Nie było litości. W wyniku stosowanej procedury przesłuchiwany stracił przytomność przed końcem zeznania.
Podsumowanie – czy warto kupić Hyperbook Pulsar MK55
Istnieją komputery, które mają „to coś”. Moc przyciągania i skupiania na sobie uwagi. Otóż Hyperbook Pulsar MK55 nie jest jednym z nich. Jest dość klocowaty, duży, sprawia wrażenie cięższego niż jest. A potem patrzymy w specyfikację techniczną, mechaniczną klawiaturę, cenę, obserwujemy kulturę pracy. I nasza sympatia do danej maszyny rośnie wydatnie. Tak właśnie jest z Pulsarem MK55. Pierwsze wrażenie, że to przeciętniak, jest mylące. To świetna maszyna – oczywiście gdy weźmiemy pod uwagę jego cenę. Kosztujący poniżej 5000 złotych komputer z sześciordzeniowym CPU, mechaniczną klawiaturą, matrycą IPS, 16 GB RAM, dyskiem SSD i GTX’em 1050Ti? To naprawdę dobry deal. Szczerze polecam.
A skoro o dobrych dealach mowa, to przypominam, że tę maszynę można kupić 400 złotych taniej na stronie producenta, dzięki kodowi rabatowemu NerdHub. Osobiście proponowałbym wykorzystanie tych 400 złotych nieco mieszając w konfiguracji. Zamiast 16 GB RAM wybrałbym 8 GB (bo RAM nie sprawia problemu przy rozbudowie) i korzystając z tak zaoszczędzonych środków wybrał bardziej pojemny i szybszy dysk SSD. W ten sposób zmieścicie się w 4800 zł z Samsungiem 970 Evo 500 GB. A ten dysk to już istny „popierdalator”.