Firmy MSI raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Tajwański koncern od lat produkuje podzespoły m.in. karty graficzne i płyty główne. Nieco krócej jest obecny także w produkcji laptopów, i te zdołały już dość mocno zagościć w świadomości użytkowników. Szczególnie graczy. MSI produkuje także własne pecety. Gamingowe oczywiście. „Co to za problem poskładać zwyczajnego blaszaka?” zapytanie. Otóż MSI Nightblade X2 to nie taki zwykły blaszak.
Dawno, dawno temu, i wcale nie w odległej galaktyce, ale tutaj, w Polsce, używaliśmy komputerów stacjonarnych. Laptop był raczej zjawiskiem niż normą i kojarzony był raczej z biznesem niż z domowym użytkownikiem. Z czasem jednak nastąpiła mobilna rewolucja i większość z nas przesiadła się na laptopy. Co prawda olbrzymia część użytkowników i tak korzysta z tych komputerów stacjonarnie, ale powody dla których to laptopy zawładnęły naszymi biurkami omówię kiedy indziej. Jest bowiem specjalna grupa użytkowników, którzy pozostali wierni poczciwym „blaszakom”. Gracze. I chociaż laptopy zrobiły na polu wydajności w grach olbrzymi postępu, to jednak praw fizyki nie są w stanie przeskoczyć. Forma tradycyjnego peceta umożliwia znacznie lepsze chłodzenie, a tym samym uzyskiwanie lepszych warunków dla wysokich częstotliwości. Słowem: w grach to nadal pecety są szybsze. Takie, jak choćby Nightblade X2.
Testowany dziś MSI Nightblade X2 to przedstawiciel dość dziwnego, ale wyjątkowo interesującego gatunku, pecetów gamingowych o kompaktowych rozmiarach. Mimo wyraźnie mniejszych gabarytów Nightblade mieści w sobie bardzo wydajne podzespoły. Jak sprawdza się w praktyce?
Obudowa, stylistyka, punkty lansu i złącza
MSI Nightblade X2 ma dość nietypową formę. Wygląda trochę tak, jakby obudowę midi tower przeciąć poziomo w połowie jej wysokości. Wyobraźnia działa? Nie wyglądałoby to za dobrze, prawda? A taki Nightblade X2 wygląda świetnie. Przedni panel, wykonany częściowo z tworzywa sztucznego, częściowo z barwionego na czarno, szczotkowanego aluminium, ozdobiony agresywnym logosem producenta wygląda po prostu dobrze. Nie jest przestylizowany, czego niestety po komputerach dla graczy można się zwykle spodziewać.
szafa szybkie randkiGórną część przedniego panelu stanowią złącza: USB 3.1 typu C, dwa tradycyjne USB 3.0 będące jednocześnie portami szybkiego ładowania, gniazdo mikrofonowe, gniazdo słuchawkowe, przycisk OC (o nim później), diody sygnalizacyjne oraz włącznik. Ten ostatni jest zarówno dość duży, jak i wyraźnie wyróżniający się kolorem na tle reszty obudowy.
Ciekawym elementem jest także charakterystyczna stopka, umieszczona bezpośrednio pod przednim panelem. Nie tylko ułatwia ona przenoszenie komputera, ale też sprawia, że chłodnemu powietrzu z zewnątrz, łatwiej jest dostać się do wnętrza Nightblade X2.
szybkier randki poznanBezpośrednio nad stopką znajdziemy podświetlenie LED, nazwane przez producenta Mystic Light. Jest o tyle fajne, że jego działanie możemy bez problemu zdefiniować w oprogramowaniu Dragon Gaming Center. Nie chodzi tylko o jego kolor, ale też sposób pracy. Łącznie z migotaniem do muzyki. Serio.
Boczne panele ozdobiono efektownym smoczym logo. Wygląda to naprawdę nieźle, jednocześnie nie rzuca się intensywnie w oczy.
Tył to miejsce na sporą, szczególnie jak na tak mały komputer, baterię złączy. Cztery USB 3.0, dwa USB 2.0, pięć gniazd mini-jack, LAN, S/PDIF, HDMI, DisplayPort, USB 3.1 typu C, a nawet jedno złącze PS/2. Dodatkowo w testowanym modelu złącza karty graficznej: dwa DVI, HDMI i DisplayPort. Poza tym znajdziemy tu także wejście na kabel zasilający oraz dwie anteny od WiFi.
Budowa wewnętrzna MSI Nightblade X2
Po otwarciu (bardzo łatwym, dzięki specjalnym blokadom na bocznym panelu) mamy niezły dostęp do podzespołów. Oczywiście nie jest aż tak swobodnie jak w przypadku komputerów o bardziej standarodowych wymiarach. Trochę trudno jest sięgnąć do pamięci RAM, chociaż osoba o mniejszych dłoniach nie powinna mieć z tym problemu. Łatwo natomiast dobierzemy się do karty graficznej oraz dysku twardego. Ale zaraz… gdzie jest SSD?
Z drugiej strony płyty głównej. Ciekawe rozwiązanie i przyznaję, że choć może być odrobinę mylące, to jednak zapewnia świetny dostęp do dysku. Drugie gniazdo M.2 znajdziemy pod chłodzeniem karty graficznej. Więc by się do niego dostać, demontaż grafiki jest koniecznością.
Poza tym znajdziemy dwa miejsca na dyski 2,5″, jedno na 3,5″, co w efekcie daje możliwość zamontowania aż pięciu nośników danych. W tak małej obudowie to spore osiągnięcie.
Wisienką na torcie jest fakt iż podzespoły, w tym karta graficzna, to modele pełnowymiarowe. Nie ma więc specyficznych, pomniejszonych wersji grafik dla Nightblade’a. Po prostu ładujemy do środka to co mamy. Testowa maszyna miała w środku GTX 970, ale istnieją także konfiguracje z potężnym GTX 1070 czy GTX 1060. Więc nVidia Pascal jak najbardziej wchodzi tu w grę.
Chłodzenie, kultura pracy i podkręcanie
Podzespoły, jakie znajdziemy wewnątrz MSI Nightblade X2 każą domniemywać, że w środku tej niewielkiej maszyny zrobi się naprawdę ciepło. Wydajny Core i7 6700K, w połączeniu z nadal mocnym GeForce GTX 970 to połączenie zapewniające dobre osiągi, ale też dość wymagające jeśli chodzi o chłodzenie. A co jeśli dodam, że w MSI Nightblade X2 mamy do czynienia z możliwością bardzo łatwego (chociaż delikatnego) overclockingu? Macie już przed oczami wizję wzywania Straży Pożarnej? Nie? I słusznie. Bo, Nightblade X2 jest komputerem dość chłodnym. Wynika to z jego specyficznej budowy.
Sprytnie rozwiązano chłodzenie MSI Nightblade X2. Wentylatory karty graficznej zasysają powietrze z zewnątrz obudowy, od spodu (odfiltrowane wcześniej przez siatkowy filtr, który można łatwo wyjąć i wyczyścić). Owiewa ono podzespoły i, już nagrzane, wywiewane jest z tyłu komputera przez duży wentylator. Nazwany przez MSI Dragon Fan posiada spektrum prędkości od ledwie 600 rpm, aż do 3600 rpm. Oznacza to, że może być zarówno bardzo cichy, jak i bardzo efektywny. Chłodzeniem CPU zajmuje się głównie masywny radiator z wbudowanym (acz niewidocznym na zdjęciach) wentylatorem. Wspomniany już wcześniej Dragon Fan de facto też wspomaga jego pracę. Może dlatego właśnie CPU, nawet przetaktowany, jest w MSI Nightblade X2 po prostu chłodny.
Overclocking działa tu na jeden z dwóch sposobów. Pierwszy działa tak, jak to się odbywa najczęściej w komputerach domowych. Ustawieniami częstotliwości procesora zajmujemy się w BIOSie, gdzie mamy o tyle ułatwione zadanie, że zainstalowany procesor posiada odblokowany mnożnik. Druga metoda jest skierowana do osób, które o overclockingu nie mają za bardzo pojęcia, ale chcą zyskać kilkaset darmowych megaherców. Pomaga w tym bowiem przycisk OC Genie, wspomniany już wcześniej w tej recenzji. Jednym przyciśnięciem zwiększamy częstotliwość procesora o ustawioną wcześniej wartość. Proste, chociaż z ograniczonymi możliwościami.
Czy chłodzenie MSI X2 hałasuje? Prawdę mówiąc spodziewałem się większego natężenia dźwięku. Szum dobywający się z małego Nightblade’a jest cichy, a przy tym jednostajny. Nie ma tu charakterystycznego efektu „piłowania” – skoków dźwięku o różnym natężeniu i wysokości. Po prostu jest cicho.
Temperatury, mimo overclokingu, są niskie. W spoczynku procesor nie dojeżdża nawet do 40 stopni, a przyduszony za pomocą Intel XTU osiąga nieco ponad 65 stopni. To dużo poniżej tego, co może znieść. Wnętrze obudowy po dłuższej sesji z Battlefield 1 miało niecałe 40 stopni. Reasumując: Nightblade X2 jest chłodny. Ten smok nie zieje ogniem.
Wydajność, czyli do czego nadaje się X2?
Mocny procesor, wydajna grafika, przyzwoita ilość RAMu oraz wydajny, nawet bardzo, dysk twardy. Do czego nadaje się w takim razie Nightblade X2? Jeżeli dołączony do niego wyświetlacz ma rozdzielczość nie przekraczającą FullHD, to śmiało mogę powiedzieć, że do wszystkiego.
Wydajność ogólna, czyli ta w codziennych zadaniach. Dobrze mierzy ją PC Mark. Wynik, jak sami widzicie, jest dość imponujący. Po części jest zasługą wydajnego procesora, po części także bardzo szybkiego dysku SSD NVMe. Overclocking, uzyskany za pomocą przycisku OC Genie, zmienia tu niewiele. Mniej niż 100 punktów nie jest odczuwalne.
Szybki test procesora w AIDA64 jasno pokazuje, że zastosowany tutaj Core i7-6700K to jednostka dysponująca sporym zapasem wydajności. W sam raz do komputera do gier.
Szybkość procesora zmierzyliśmy za pomocą Cinebench. Ta aplikacja dość dobrze ukazuje moc obliczeniową CPU, zarówno w przypadku wydajności jedno, jak i wielowątkowej. Ponownie wynik bardzo dobry. Trudno się dziwić, skoro w środku X2 znajdziemy szybki Core i7 6700K.
Teoretycznie 3DMark powinien pokazywać realną wydajność w grach. W praktyce jednak już parę razy udowadniano, że jego miarodajność jest co najwyżej przeciętna. Daje on jednak w miarę dobre rozeznanie w segmencie wydajności, do której możemy dany PC zaliczyć. Jak wypadł w 3DMark Time Spy MSI Nightblade X2? Dobrze. Ba, nawet bardzo dobrze. Zobaczcie sami.
Wydajność w grach to chyba część, która interesuje większość z Was najbardziej, prawda? Ci, którzy mają nieco pojęcia o budowie współczesnych komputerów pewnie wiedzą czego się spodziewać. Kombinacja GeForce GTX 970 z Core i7-6700K to po prostu moce rozwiązanie. W co pogramy na MSI Nightblad X2 w takiej konfiguracji?
Battlefield 1 działa na ustawieniach ultra w FullHD, chociaż do pełnej zgodności ze specyficznymi wymaganiami serwerów BF1 odrobinę brakowało. Mimo to rozgrywka była całkiem ok, a najniższe dropy nie zabijały gry. Mimo to zdecydowanie lepiej jest grać na ustawieniach wysokich. Wówczas swobodnie przebijamy granicę 60 FPS. A sama gra nadal wygląda wspaniale.
W Total War: Attila, grze która, mówiąc delikatnie, nie słynie z najlepszej optymalizacji, nawet tak wydajny komputer jak Nightblade X2 musiał klęknąć w najwyższych ustawieniach. O płynności wówczas możemy zapomnieć. Niestety, to wina optymalizacji tego tytułu. By pograć weń swobodnie konieczne jest obniżenie jakości do wysokiej.
Ustawienia maksymalne w Total War Attila
Ustawienia wysokie w Total War Attila
Overwatch nie jest grą wymagającą. Nic więc dziwnego, ze tu możemy pozwolić sobie na rozgrywkę w maksymalnych ustawieniach obrazu. A klatki? Wyciskamy tu wartości przekraczające średnio 90 FPS, a skokowo przebijające 100. Do tego najniższe dropy to zwykle około 85-86 FPS. Słowem: szalejemy 🙂
Opłacalność, czyli czy smok jest wart złota?
W przypadku tzw. komputerów markowych zawsze pojawia się problem relacji ceny do oferowanych podzespołów. Oczywiście, tzw. składak i w tym przypadku okaże się nieco tańszy. Różnica jest jednak niewielka i to przy założeniu, że budujemy komputer o podzespołach możliwie najbliższych tym z X2. Efekt? Otrzymamy być może maszynę o podobnych osiągach, ale bez dodatkowych rozwiązań (jak choćby przycisk OC Genie) czy ciekawej stylistyki. Trudno będzie także uzyskać podobną formę, a jeśli nawet to nie ma pewności, że uzyskamy podobne właściwości termiczne. Może się udać, ale może też być kiepsko.
Budując podobnego składaka wydamy nieco ponad 5400 złotych. Konfigurację jak testowana przeze mnie kupimy w chwili obecnej za około 6000. 600 złotych różnicy to teoretycznie sporo. Ale myślę, że jest to dopłata warta rozważenia szczególnie jeśli chodzi o kwestie serwisowe, oraz częste promocje, które organizuje MSI. Wiele z gadżetów, które czasem możemy znaleźć w bundlach z ich komputerami to użyteczne urządzenia. Jak choćby całkiem niezłe słuchawki, podkładki czy myszy.
Kwestia warta rozważenia. Jeżeli dysponujecie odpowiednimi środkami i nie jesteście ekspertami w temacie montażu komputerów, to MSI Nightblade może być właściwym wyborem.
Podsumowanie – MSI Nightblade X2 – godny sprzęt dla graczy?
Gdybym miał podsumować w trzech słowach MSI Nightblade X2 byłoby to zapewne: mały, wydajny, oryginalny. Oryginalny dlatego, że jego nietypowa forma, w tym próba stworzenia maszyny do noszenia na LAN party, jest zarówno ciekawa, jak i, w tym przypadku, udana. MSI Nightblade X2, zwłaszcza w wersji z nowszymi kartami graficznymi, takimi jak GTX 1070 czy GTX 1060, ma szansę zaistnieć nie tylko na turniejach, ale też na biurkach wielu graczy.
Czy mogę polecić MSI Nightblade X2? Tak. Chociażby ze względu na bardzo dobra kulturę pracy, efektywne chłodzenie i efektowna stylistykę.