Rewolucja czy ewolucja – czy warto teraz kupować komputer?

Bardzo często, gdy planujemy zakup komputera, możemy usłyszeć „gdybyś kupował za pół roku, to wtedy…”. Wiem, sam nieraz to mówię, mając zwykle nieco więcej danych niż typowy użytkownik. Często podobny zwrot nie miał wielkiego sensu z prostej przyczyny – zmiany w sprzęcie, chociaż były obecne, nie były rewolucyjne. Można powiedzieć, że taki stan trwał niemal dekadę. Jednak rok 2018, aktualny 2019, a zapewne 2020 to czas szybkich przemian w sprzęcie. Poniżej postaram się odpowiedzieć na pytanie – czy to dobry moment na zakup nowego komputera?

Procesory – czyli jak dużo może się zmienić w dwa lata

Zacznijmy od procesorów. Serce każdego komputera – CPU, to jedna z najbardziej złożonych części naszych maszyn (zaraz obok GPU). Przez długi czas zmiany w procesorach postępowały dość wolno. Wystarczy zobaczyć jak mało dzieliło kolejne generacje procesorów, zarówno Intela, jak i AMD, przez wcale niemały czas, bo od około 2009 (pierwsze AMD Phenom, pierwsze Core i7/i5/i3 Clarkesfield/Nahalem) aż do 2017 roku. Oczywiście, zmiany były dostrzegalne. Ale na przestrzeni tylu lat liczba rdzeni rosła niemrawo… a właściwie wcale nie rosła (mówię oczywiście o procesorach domowych maszyn, nie serwerów). Wprawdzie pojawiły się sześciordzeniowe Phenomy II, ale liczba rdzeni nie przekładała się szczególnie na wydajność, co było pokłosiem dość żałosnych możliwości pojedynczego rdzenia ówczesnej architektury. Częstotliwości procesorów też nie rosły szczególnie szybko. Spadało natomiast zapotrzebowanie na prąd, bowiem coraz doskonalsze procesy technologiczne ograniczały ubytki energii w postaci ciepła. W skrócie – było chłodniej i bardziej oszczędnie.

W 2017 roku AMD wprowadziło układy Ryzen i nagle wszystko przyśpieszyło. Intel, od lat nie poganiany przez drepczącego w tyle konkurenta obudził się z długiego snu. I tak, gdy na początku 2017 roku w domowym komputerze mogliśmy mieć raczej nie więcej niż cztery rdzenie CPU, (czyli, nie przymierzając, jak w 2008 roku!) tak pod koniec 2017 roku to już było 6 (Core i7-8700K), a nawet 8 (AMD Ryzen 7 1700X). Mało? Rok 2018 zamknęliśmy z ośmioma rdzeniami w przypadku głównych linii procesorów obu producentów (Core i9-9900K czy AMD Ryzen 7 2700X). Teraz, w 2019 roku, AMD poszło jeszcze dalej – nawet 12 rdzeni w nowych Ryzenach 3 generacji ma dać przewagę temu producentowi na rynku CPU. Rzecz w tym, że Intel nie śpi i wkrótce pojawią się układy wykonane w niższym procesie technologicznym niż dotychczas (10 nm), co pozwoli „upchnąć” jeszcze więcej rdzeni na podobnej powierzchni. Duże zagęszczenie premier sprawia, że kupno komputera dziś, może oznaczać, że nasza maszyna „zestarzeje się” szybko.

Zatem jak się uchronić przed szybkim starzeniem procesora? Wybrać mądrze. Uwaga, poniżej nie będzie fanboyskich wypocin, a realna analiza tego, co warto, a czego nie. Zatem:

  • AMD Ryzen generacji 2 – te układy mają dziś wciąż niemały sens zakupu. Są dość wydajne, tanie, a przy tym stosowana przez nich podstawka AM4 znajduje też zastosowanie przy ich następcach – generacji 3. Przyznaję, że dziś zakup procesora generacji 2 powinien być nastawiony na upgrade do następnej serii w ciągu około roku. Zachowamy tę samą płytę główną, pamięci itd. ale zyskamy wyraźnie szybszy CPU. Warto jednak pamiętać, że Ryzeny generacji drugiej nieznacznie ustępują procesorom Intel Core w grach czy innych zadaniach opierających się na szybkim przetwarzaniu mniejszej liczby wątków. Różnica nie jest wielka (12-15%), ale kluczowa dla zrozumienia dalszej analizy.
  • Intel Core i9/i7/i5 generacji 8 lub 9 – generacje w tym przypadku nie mają wielkiego znaczenia. Zarówno 8 i 9 generacja Core opiera się o tę samą architekturę. Zatem jeśli macie w swoich maszynach, powiedzmy, Core i7-8700K, to pozostaje on jak najbardziej aktualnym CPU. W grach wprawdzie osiągniecie nieco wyższy wynik niż kolega z układem AMD Ryzen (zakładając, że reszta specyfikacji jest taka sama), ale już w montażu wideo czy pracy z ciężką grafiką może on was nieco wyprzedzić. Nieco. Różnice są ogólnie niewielkie. Tak, platforma na układzie Intela będzie nieco droższa. Nie skreślałbym jednak tych CPU. Wręcz przeciwnie. Jeśli nie planujesz aktualizacji w najbliższym czasie, to własnie one mogą okazać się dobrym wyborem. Powód? Programy. Większa liczba rdzeni i wątków nie zawsze jest wykorzystywana przez oprogramowanie. Wyższy wynik w Cinebench jest fajny, ale powinien przełożyć się na użytkowanie, prawda?
  • Zaczekać na AMD Ryzen 3 generacji – owszem, to może być, i prawdopodobnie aktualnie jest rozwiązanie numer jeden. AMD deklaruje kilkunastoprocentowy wzrost IPC (instrukcje w cyklu zegara – w uproszczeniu – wpływa to wprost na wydajność jednowątkową)… a więc właściwie osiągnięcie wydajności w zadaniach jednowątkowych obecnej w dzisiejszych Core Intela. Tyle tylko, że tu mamy więcej rdzeni.
  • Zaczekać na desktopowy Ice Lake – kiedy dokładnie pojawi się nowa generacja procesorów Intela dla komputerów stacjonarnych? Nie do końca wiadomo. Zapewne pod koniec roku. Z informacji udostępnionych na temat wersji mobilnych (klas U i Y, a więc energooszczędnych CPU, nie tych najwydajniejszych) wynika, że w 10-nanometrowych Ice Lake’ach powinniśmy oczekiwać… kilkunastoprocentowego zysku IPC. Zatem prawdopodobnie w tej dziedzinie Intel straci prowadzenie na pół roku, może rok. Niewiadomą pozostają ceny.
Karty graficzne w najbliższej przyszłości raczej nie przejdą rewolucyjnych zmian.

Karty graficzne to osobny i złożony temat. Tu rewolucji nie będzie długo. Dostępne na tę chwilę informacje o AMD Navi sugerują, że nie będzie tu walki o złoty medal, a raczej o srebrny. NVIDIA ma swoje układy GeForce RTX, którym raczej nikt i nic nie zagraża. Przypomnę tylko, że ich poprzednik, chociażby taki GTX 1080, miał premierę w 2016 roku – trzy lata temu. Do dziś, jeśli gramy w Full HD, jego wydajność wystarcza w zupełności do wszystkiego. Prawdopodobnie w przypadku obecnej generacji będzie podobnie. Kupiliście GeForce RTX 2080? Fajnie. Trzy lata spokoju. No chyba, że zechce wam się grać w 4K, lub jeszcze wyższej rozdzielczości 😉 W skrócie więc – jeśli dziś macie nową, mocną kartę, dłuższy czas obejdzie się bez wymiany.

Nowe nośniki SSD dla interfejsu PCIe 4.0 na początku będą dość kosztowne. Można spokojnie pozostać przy ich poprzednikach.

Nośniki danych. To chyba najmniej znany szerokiej publiczności temat. A przecież ważny, bo szybkość z jaką dokonywane są zmiany w danych dotyczy wielu elementów, od procesora i pamięci RAM, aż po nośnik danych właśnie. SSD to podstawa. O dyskach HDD możecie zapomnieć. Jeśli takie macie, to polecam włożyć je do domowego urządzenia NAS. W komputerze są już tylko reliktem przeszłości. Co do SSD – przy zakupie nowego nośnika, czy szerzej, nowego komputera, na nośnik systemowy wybierajcie szybkie SSD korzystające z interfejsu PCIe. To ważne, bo różnice w wydajności są kilkukrotne względem modeli korzystających z interfejsu SATA III. Poza tym… wkrótce pojawiać się zaczną nośniki korzystające z PCIe 4.0, ale ich ceny na początku pewnie będą zaporowe. Zwykłe PCIe 3.0 w zupełności wystarczy.