Toshiba Portégé X20W-D to model notebooka, który zachwyca lekką formą. Przyznaję, że chociaż sam korzystam z laptopa zbudowanego według podobnego pomysłu, a więc lekkiego komputera łączącego cechy notebooka i tabletu, to właśnie mała Toshiba Portégé X20W-D zrobiła na mnie bardziej niż tylko pozytywne wrażenie.
Lekki, konwertowalny ultrabook. To kategoria urządzeń, które w Polsce nie są i długo jeszcze nie będą popularne. W przeciwieństwie do zachodnich społeczeństw na ogół mamy jeden komputer „do wszystkiego”, czasem uzupełniony konsolą. Stąd chętniej wybieramy laptopy 15,6″, najlepiej z wydajnym CPU i niezależną kartą graficzną gdyby naszła nas ochota by w coś pograć. Jeśli jednak decydujemy się na kombinację: komputer stacjonarny + laptop, ten drugi zwykle jest wówczas urządzeniem bardzo mobilnym, lekkim, z mocną baterią. I chociaż na NerdHub.pl zwykle recenzuję komputery raczej dla graczy, to swobodnie mogę dla małej Portégé X20W-D zrobić wyjątek.
Specyfikacja techniczna Portégé X20W-D
Podzespoły zastosowane w Portégé X20W-D można znaleźć w nawet wyraźnie tańszych komputerach. Ten sam CPU, tyle samo pamięci RAM, ten sam zintegrowany układ graficzny. To, czym mała Toshiba ma zaskarbiać sobie przychylność użytkowników nie są wydajne podzespoły i nie na nich będziemy się skupiać.
Procesor | Intel Core i5-7200U |
Liczba rdzeni i wątków | 2 rdzenie / 4 wątki |
Częstotliwość | 2,5 GHz / 3,1 GHz Turbo |
Pamięć | 8 GB LPDDR3 1066 MHz (dwukanałowa) |
Ekran |
12,5″ (1920 × 1080), IPS, dotykowy, matowy, wzmacniany Gorilla Glass 4
|
Układ graficzny | Intel HD Graphics 620 |
Nośnik danych | SSD 128 GB |
Masa | 1089 g |
Łączność |
Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac (Intel 8265), Bluetooth 4.2
|
Wejścia-wyjścia |
1 USB 3.0, USB 3.1 Type-C / Thunderbolt 3, audio
|
Obudowa- mocna strona Toshiba Portégé X20W-D
Niewielka Toshiba zachwyca tuż po wyjęciu z pudła (a jest ono takiej wielkości, że spokojnie zmieściłoby co najmniej trzy takie komputery). Jest bardzo lekka, waży ledwie 1089 g. Byłaby zapewne jeszcze lżejsza, ale posiada ekran dotykowy, co zawsze zwiększa odrobinę masę urządzenia (efekt dodatkowych warstw, chociaż cienkich, to na dużej powierzchni).
Bryła urządzenia jest bardzo smukła, a materiały zastosowane do jej produkcji to zdecydowanie klasa premium. Stop z przewagą magnezu sprawia, że mamy do czynienia z konstrukcją bardzo lekką, ale i wytrzymałą. Na próbę nacisku reaguje bardzo dobrze, ugięcia nie są wyraźne nawet na środku pokrywy.
Po złożeniu w tablet obie części „trzymają się” razem całkiem dobrze, nie ma więc problemu, który możemy zaobserwować w licznych konstrukcjach konwertowalnych, polegającego na wyraźnym „rozchodzeniu się” urządzenia podczas trybu tabletu. Zresztą mała Portégé X20W-D wręcz zachęca do tego, by używać jej właśnie w ten sposób. Zwłaszcza, że posiada dołączone piórko, o którym więcej kilka słów za chwilę.
W innych trybach, które Intel próbuje dość usilnie promować wraz ze swoimi partnerami, mała Toshiba Portégé X20W-D sprawdza się tak jak większość urządzeń tej klasy: pewnie dobrze. „Pewnie”, bo o ile znajduję jeszcze zastosowanie dla tzw. stand mode (czyli widocznego na powyższym zdjęciu) jako fajnego rozwiązania np. do oglądania filmu lub czytania przy kawie, to tzw. tent mode (ustawianie komputera w coś na kształt namiotu) jest dla mnie czymś zupełnie pozbawionym sensu. Może ktoś rzeczywiście korzysta w ten sposób z konwertowalnych ultrabooków. Nie wiem. To głupie, ale możliwe.
Zawiasy pracują bardzo dobrze, a utrzymanie 12,5-calowego ekranu Portégé X20W-D nie sprawia im najmniejszej trudności, nawet jeśli dość energicznie potrząśniemy urządzeniem. Jak już wspomniałem powyżej, dobrze spełniają swoją role także kiedy laptop złożony jest w tablet.
Mała Toshiba towarzyszyła mi w kilku wydarzeniach, w tym podczas Game-Jamu PGG Jam All Play vol. 2, o którym więcej możecie przeczytać w osobnym tekście. Miałem więc okazję dobrze poznać ten komputer w naturalnym dla niego środowisku: z dala od biurka, w trasie, na zasilaniu bateryjnym.
Gniazda i co się z nimi wiąże?
Urządzenia takie jak Toshiba Portégé X20W-D często mają wyraźny problem ze złączami. A właściwie niemal kompletnym ich brakiem. Inżynierowie japońskiej firmy poszli tu nieco śladami Apple’a, ograniczając do absolutnego minimum liczbę portów, z których możemy skorzystać. W przeciwieństwie jednak do posiadającej wyznawców w roli klientów firmy z Cupertino, Toshiba postanowiła dać też pewną dodatkową możliwość, o której muszę tu wspomnieć. Jest nią (niestety dość droga) stacja dokująca. Za jej pomocą możemy bardzo szybko uzyskać dostęp do wielu złączy, w tym kilku wyjść obrazu, portów USB, a nawet LAN. Nie jest jednak tania, bo trzeba na nią wyłożyć ponad 1300 złotych, co przy wcale niemałej cenie samego laptopa sprawia, że pełen zestaw staje się naprawdę drogi. Czasem jednak z dodatkowe możliwości warto zapłacić.
Z prawej strony znajduje się włącznik, gniazdo dla linki zabezpieczającej oraz port USB 3.0. Niewiele, ale przy tych gabarytach trudno jest się właściwie przyczepić do podobnego rozwiązania. No, może przydałby się jeszcze jeden port USB.
Z lewej strony nie jest szczególnie bogaciej. Przynajmniej pozornie. Mamy tu bowiem wyłącznie 3,5-mm audio jack combo (gniazdo do którego podłączycie tak słuchawki, jak i mikrofon. Można też zastosować przejściówkę i rozdzielić je na osobne wejścia) oraz USB 3.1 typu C / Thunderbolt 3. I to właśnie do tego multifunkcyjnego gniazda zdołamy podłączyć… cóż, naprawdę wiele. Bo jeśli np. ktoś ma niezwykłą fantazję by na małej Toshibie Portégé X20W-D pograć, to może podłączyć zewnętrzną kartę graficzną korzystającą właśnie ze złącza Thunderbolt 3. Oczywiście większość osób wybierze nieco inne rozwiązanie. Na przykład w postaci wspomnianej powyżej stacji dokującej.
Jednocześnie gniazdo USB 3.1 typu C / Thunderbolt 3 jest też odpowiedzialne za zasilania małej Toshiby Portégé X20W-D. Oznacza to iż nie będziemy w stanie np. korzystać z urządzeń USB 3.1 jednocześnie ładując baterię… chyba, że poprzez wspomnianą już stację dokującą.
Klawiatura i touchpad – jak się pracuje na Portégé X20W-D?
Rzeczą, z którą zawsze muszą się zmierzyć inżynierowie tworzący lekkie laptopy jest nie tylko kwestia odprowadzania ciepła (o czym za chwilę). Jest nią także zbudowanie użytecznej klawiatury, wyraźnie ograniczonej poprzez wielkość samego komputera. To, wbrew pozorom nie takie oczywiste. Spotkałem się z wieloma laptopami, które byłyby wspaniałe gdyby nie klawiatura. Nawet w małym laptopie pisanie nie powinno przypominać walenia palcami w deskę.
Układ klawiatury jest poprawny, z wysokim enterem, wydzielonymi strzałkami i rozsądnie ułożonymi klawiszami funkcyjnymi. Jedną wadą w rozmieszczeniu przycisków jest bardzo krótki lewy shift. To sprawia, że początkowo często zamiast zrobić wielką literę wstawimy znak „|”… a przecież identyczny klawisz już mamy, tuż obok „enter”. Byłoby znacznie wygodniej gdyby producent w tym przypadku klawiszy nie dublował.
Charakterystyka pracy klawiszy jest dobra, chociaż przyznaję, że pisanie przez kilka godzin, właściwie non stop (wiecie, taka praca), może odbić się dość wyraźnie na palcach. O ile sama praca przycisków jest dość miękka, to finisz jest wyraźny i dość twardy. Jeśli jednak nie zamierzacie pisać przez pół dnia na klawiaturce małej Portégé X20W-D to możecie śmiało uznać jej klawiaturę za całkiem dobrą. Klawiatura jest oczywiście podświetlana, ale iluminacji poddane są wyłącznie znaki główne. Występująca w ten sposób poświata na szczęście wystarcza, by znaki pomocnicze były widoczne.
Touchpad działa bardzo dobrze. Ma może niedużą powierzchnię, ale w przypadku laptopa tych rozmiarów nie bardzo widzę inne wyjście. Dla tych, którzy nie przepadają za touchpadami Toshiba udostępniła w Portégé X20W-D jeszcze dwie metody wskazywania: ekran dotykowy oraz piórko.
Ekran w Portégé X20W-D – mały, ale bardzo dobrej jakości
Laptopy takiej wielkości jak Portégé X20W-D są predestynowane do jednej rzeczy: używania w ruchu. Ich naturalnym środowiskiem jest podróż, pociąg, samolot lub spokojny stolik w zacisznej kawiarni. Wszędzie tam jesteśmy narażeni na zmienne oświetlenie, często intensywne słońce. Dlatego tym bardziej dziwnym jest, że wielu producentów stosuje w podobnych maszynach ekrany wprawdzie niezłe, z dobrą dotykową powierzchnią ale… błyszczące. Inżynierowie Toshiby poszli inną drogą i dotykowy 12,5-calowy panel wyposażyli w szkło Gorilla Glass 4 z powłoką matową. Mamy więc do czynienia z ekranem dotykowym, do tego w pełni matową. Brawo Toshiba.
Poza tą niewątpliwą zaletą trudno jest się przyczepić do jakości oferowanego obrazu. Wprawdzie widziałem już IPSy o lepszych kątach widzenia, ale te w Portégé X20W-D są niezłe, a jakość reprodukcji barw jest więcej niż dobra. Zmierzyłem odwzorowanie kolorów za pomocą kolorymetru Datacolor Spyder. Wynik 92% palety sRGB oraz 65% Adobe RGB nie stawia może Portégé X20W-D w roli laptopa dla grafika, ale z pewnością wyróżnia ją na tle wielu modeli konkurencji. Do tego Toshiba Portégé X20W-D może pochwalić się wysokim kontrastem przekraczającym 1200:1 (zmierzone przy 200 cd/m) oraz bardzo dobrą czernią. Dla tych, którzy lubią pracować w bardzo jasnym środowisku zaletą będzie też wysoka jasność maksymalna, przekraczająca nieznacznie 400 cd/m.
Portégé X20W-D jako tablet
Tak jak wspominałem Portégé X20W-D jest laptopem konwertowalnym, a więc możemy ją złożyć i używać jak tabletu. Wówczas klawiatura staje się nieaktywna. Jak mała Toshiba sprawdza się w tej roli?
Jest dostatecznie lekka by trzymać ją nieco dłużej w dłoni niż np. mojego prywatnego Inspirona 5378, ważącego grubo ponad 500 gramów więcej. Także konstrukcja z dość dużą przestrzenią od strony zawiasów sprawia, że wygodnie można trzymać urządzenie w jednej, lewej ręce, prawą np. pisząc za pomocą dołączonego piórka.
Reakcja na dotyk jest bardzo dobra, płynna, brak też problemów z przełączaniem się pomiędzy trybami pracy. Dołączone do zestawu piórko jest dość precyzyjne i pisze się nim przyjemnie. Co więcej, rozpoznawanie odręcznego pisma działa coraz lepiej i w niektórych sytuacjach Portégé X20W-D staje się świetnym narzędziem do robienia szybkich notatek. Czasem bowiem nie ma jak rozłożyć laptopa i skorzystać z klawiatury. Piórko wówczas przychodzi z pomocą. Ponieważ piórko wykrywa aż 2048 poziomów nacisku, zapewne uda się komuś użyć go do prac graficznych. Tego, niestety, nie jestem w stanie zweryfikować. Moje stick-many zawsze wyglądają tak samo doskonale.
Głośniki – czy mały laptop może dobrze brzmieć?
Toshiba od dawna już współpracuje z firmą Harman-Kardon w dziedzinie audio. Trudno o lepszego partnera, chociaż właściwie każdy z dużych producentów laptopów ma „swojego” partnera produkującego głośniki. Stąd w Lenovo znajdziemy często systemu audio JBL (czyli de facto też Harman Kardon), a w HP Bang & Olufsen. Tyle, że czesto, szczególnie w mniejszych urządzeniach, jest to niemal wyłącznie kwestia brandingu, a głośniki brzmią… cóż, najwyżej przeciętnie.
W przypadku Toshiby Portégé X20W-D mamy do czynienia z głośnikami, które wprawdzie brzmią lepiej niż to co możemy zwykle usłyszeć w konstrukcjach o biznesowym charakterze, ale brzmienie pozostaje jednak dość płaskie. Mamy wyraźne i czyste tony wysokie, przyzwoite średnie oraz właściwie brak basu. Praw fizyki oszukać się nie da 😉
Wydajność – jak Portégé X20W-D sprawdza się w codziennym użytkowaniu?
Zacznijmy od tego, że laptopy takie jak Toshiba Portégé X20W-D to nie demony wydajności. Nawet zestawione z kosztującym połowę ich ceny laptopem 15,6″ często ulegną, co może niektórych zniechęcić do zakupu takiego komputera. Jednocześnie docenią go osoby, dla których wartości czysto użytkowe stoją znacznie wyżej w hierarchii niż czysta wydajność.
PCMark 8
W już nie najnowszym teście PCMark 8 wyniki są może nie imponujące, ale przyzwoite. Ciekawostką jest, że Portégé X20W-D nie ma problemu z chłodzeniem nawet podczas długotrwałego testu i właściwie większość czasu procesor pracował z częstotliwością bliską maksymalnej. O tym więcej przy omówieniu chłodzenia. Sam wynik w PCMark 8 wykazuje, że Portégé X20W-D dobrze korzysta z potencjału Core i5-7200U i raczej przeciętnie szybkiego nośnika SSD.
4247 punktów w teście Creative, związanym m.in. z odtwarzaniem, ale i obrabianiem video i zdjęć, to wynik przyzwoity jak na tak lekką konstrukcję.
Test PCMark 8 Home to głównie typowe działania wykonywane przez większość użytkowników: pisanie tekstu, oglądanie video, przeglądanie sieci i granie w proste gry. Szału, szczególnie w przypadku gier, nie ma. Ale w pozostałych zadaniach wynik jest zaskakująco dobry jak na tak drobnego laptopa.
W teście PCMark 8 Work sprawdzamy jak Portégé X20W-D radzi sobie z typowymi zadaniami biurowymi: przeglądanie sieci, pisanie, używanie arkuszy kalkulacyjnych. Tak jak można się spodziewać, w tych zadaniach sprawdza się bardzo dobrze.
PCMark 10
W nowszym PCMark 10 wynik zaniża przede wszystkim część odpowiedzialna za tworzenie cyfrowego contentu. Edycja video, wymagająca przecież bardzo dużej wydajności, nie jest tym co Portégé X20W-D lubi najbardziej. Natomiast pozostałe zadania, które możemy określić jako biurowe, prezentują się już znacznie bardziej korzystnie.
Łączny wynik powyżej 3000 punktów może nie zachwyca, ale nie da szans wielu podobnym konstrukcjom, nawet korzystającym z tego samego CPU.
3DMark
Popularny 3DMark mierzy wydajność pod kątem zastosowania w grach. Jak możecie się domyślać, nie jest to najmocniejsza strona Portégé X20W-D .
Jeśli porównacie wyniki cząstkowe widać wyraźnie kto „zawalił sprawę”. Układ graficzny Intela. Zaskoczeni? Nie bardzo, prawda? Dlatego też postanowiłem dodać tu wynik w starym już 3DMark 11. Odzwierciedla on lepiej wydajność w grach będących nieco bardziej w zasięgu iGPU Intela.
Nieco ponad 1700 punktów to oczywiście nie jest porażający wynik, ale prawdę mówiąc nie takiego się spodziewałem.Wynik ten pozwala przypuszczać, że starsze i mało wymagające gry powinny na małej Toshibie działać przyzwoicie.
Passmark
W benchmarku ogólnych zastosowań takim jak Passmark chodzi o wykazanie możliwości komputera w różnorakich zastosowaniach. Dlatego warto patrzyć na wyniki cząstkowe, które powiedzą nam o możliwościach komputera więcej niż wynik ogólny.
Na tle pozostałych wyników ten oceniający moc obliczeniową CPU prezentuje się najkorzystniej. Nic dziwnego. Już we wcześniejszych testach widzieliśmy podobną zależność.
Wydajność dysku w Portégé X20W-D
Wydajność nośnika SSD zastosowanego w Portégé X20W-D zmierzyliśmy za pomocą AS SSD. Ten test pokazuje możliwości dysków półprzewodnikowych, z podziałem na zapis i odczyt w różnych scenariuszach użytkowania. Test sekwencyjny jest najczęściej prezentowany jak „wydajność dysku” chociaż faktyczne transfery zależą bardzo mocno od struktury kopiowanych, kasowanych czy odczytywanych plików. Toshiba zastosowała w Portégé X20W-D nośnik SSD własnej produkcji: THNSNK128GVN8. Jest to dysk SSD w standardzie M.2 korzystający z kontrolera SATA. Szkoda, że producent nie zdecydował się na któryś z nośników bardziej wydajnych, wykorzystujących interfejs PCIe.
Wyniki wydajności zastosowanego w Toshibie Portégé X20W-D dysku nie są imponujące, chociaż oczywiście nie dają szans nośnikom talerzowym.
Mobilność – żywioł Portégé X20W-D
To, że mała Toshiba jest lekka to sprawa oczywista. Nieco ponad 1 kg to naprawdę niewiele. Już to czyni Portégé X20W-D bardzo dobrym towarzyszem podróży. A jak jest z wytrzymałością baterii?
Portégé X20W-D posiada 3-komorowy akumulator o pojemności 48 Wh. Czy to dużo? Oczywiście potworów gamingowych podobna bateria nie utrzymałaby przy życiu szczególnie długo, ale małą Toshibę: owszem. Czas pracy na baterii podawany przez producenta (14 h) to jednak nieco więcej niż wynika z rzeczywistego użytkowania.
Korzystając z przeglądarki internetowej w kilku kartach, pisząc, edytując treść strony w WordPress średni wynik jaki uzyskiwałem na Portégé X20W-D to około 9 godzin. Dodam tylko iż test przeprowadzałem na jasności ekranu ustawionej na 40%. To i tak dużo jak na oświetlenie potrzebne w Polsce zimą 😉
Jeśli natomiast chcecie obejrzeć sobie na małej Toshibie Portégé X20W-D film na Netflix, to śmiało. Wystarczy wam czasu na więcej niż jeden. „Tośka” zniosła cztery pełne odcinki świetnego serialu „Bridge”. W przeciwieństwie do większości seriali amerykańskich, w których przewidziano masę miejsc na reklamę, skandynawski serial śledczy ma trwające 1h 50 min epizody. Swoją drogą, naprawdę polecam.
Kultura pracy – jak głośna i ciepła jest Portégé X20W-D?
Wiemy już, że Toshiba Portégé X20W-D to laptop lekki i mobilny, ale przy tak smukłej konstrukcji nasuwa się naturalne pytanie o chłodzenie. Jak głośno pracuje ono w Portégé X20W-D? Czy laptop robi się ciepły, czy raczej parzy? No i co z throttlingiem? Chociaż na to ostatnie pytanie pewnie część z was już zna odpowiedź śledząc wyniki wydajności.
Po godzinie katowania stress testem CPU w Intel XTU najwyższą temperaturą procesora, jaką udało się osiągnąć, było 80 stopni. Przez cały czas procesor pracował z maksymalną częstotliwością 3,1 GHz. Przez godzinę. To naprawdę rewelacyjny wynik. Większość laptopów o zbliżonych gabarytach obniży częstotliwość pracy CPU. Jak przenosi się ta temperatura na obudowę? Ano dość słabo, większość ciepła jest skutecznie wywiewana na zewnątrz. Najwyższa temperatura na obudowie jaką zanotowałem to 43 stopnie. Jednak przemyślana konstrukcja sprawia, że w miejscach w których trzymamy dłonie nie wyczuwamy żadnego nagrzewania.
Czy ponosimy jakiś koszt za to, że Toshiba Portégé X20W-D naprawdę wyciska co się da z Core i5-7200U? Tak, chociaż cytując klasykę kina niby-dziecięcego „jest to poświęcenie, na które jestem gotów”. Chodzi oczywiście o głośność. Pod maksymalnym obciążeniem Portégé X20W-D osiąga 40 dB.
Tyle, że to dość mało prawdopodobny scenariusz użytkowania tego laptopa. Jest on bowiem stworzony do mniej obciążających zadań, a stałe obciążenie CPU trwające godzinę, raczej nie przytrafi się małej Toshibie w normalnym użytkowaniu. Przy korzystaniu z niej w bardziej typowy sposób wentylator nie napracuje się szczególnie. Ot, włączy się od czasu do czasu, aby na niedużych obrotach wywiać trochę powietrza. To wszystko. Większość czasu głośność Portégé X20W-D nie przekracza szumu tła w dużym mieście.
Podsumowanie: nie jest superwydajna, a i tak chcesz ją mieć
Co z tego, że na Portégé X20W-D nie zagram w ukochanego Battlefielda 1? Co z tego, że do oglądania komfortowo filmów we dwójkę i tak trzeba podłączyć ją do zewnętrznego ekranu, bo jej własny jest po prostu niewielki? Co z tego, skoro małej Toshibie Portégé X20W-D nie sposób odmówić uroku, jakości wykonania i ogólnej solidności. Do tego długi czas pracy na baterii, piórko oraz dotykowy-ale-matowy ekran.
Szkoda jedynie, że to komputer znajdujący się znacznie poza moim budżetem. Ponad 5500 złotych to dość dużo za laptopa, który z pewnością nie zawsze jest samowystarczalny. I to właśnie koszt budowy pełnego środowiska pracy bazującego na małej Portégé X20W-D jest w moim odczuciu największą wadą tego notebooka. Stacja dokująca, dodatkowy ekran (aż kusi by były dwa), porządna mysz i właśnie wydaliśmy jakieś 8000 złotych. Sporo.
Z drugiej jednak strony za jakość się płaci, a tej Toshibie Portégé X20W-D nie sposób odmówić. Laptop jest świetnie wykonany, lekki i bardzo mobilny, a z zastosowanego CPU wyciska tyle, ile to możliwe. Pojęcie throttling jest obce notebookowi japońskiej firmy. Do tego Portégé X20W-D sprawdza się znakomicie jako tablet. Chociaż zwykle nie jestem zwolennikiem laptopów konwertowalnych, to w niektórych przypadkach mają one sens. Tu mamy niewątpliwie do czynienia z takim właśnie przypadkiem.
Czy zatem mogę polecić Toshibę Portégé X20W-D? Tak. To świetny, mały i lekki laptop biznesowy, który docenią wszyscy, którym zależy przede wszystkim na mobilności i jakości wykonania. Osobiście widzę go w roli przenośnego biura, notatnika i uzupełnienia komputera stacjonarnego. Jeśli natomiast nie interesują was gry, to mała Toshiba w połączeniu z odpowiednią stacją dokującą na Thunderbolt 3 może być świetnym rozwiązaniem dla osób, które głównie pracują w terenie, a kiedy przychodzą do biura/domu chcą jednym kablem podłączyć laptopa dosłownie do wszystkiego.