Chińskich firm produkujących elektronikę jest od groma i jeszcze kilka. Coraz częściej, za sprawą serwisów takich jak Gearbest czy Aliexpress, ich produkty pojawiają się w Europie. Aspiracje chińskich producentów sięgają wyraźnie wyżej niż tylko sektor low-end. Chińczycy wyraźnie spoglądają w stronę segmentu średniego i wysokiego, a omawiany dziś Umi Max plasuje się gdzieś między tymi dwiema półkami.
Nie kojarzycie takiego producenta jak Umi? Nie szkodzi. Chińskich marek większość z nas raczej nie zna. Pojawiają się nagle, za sprawą chińskich sklepów jak gearbest.com czy aliexpress.com, po czym dzięki niskiej cenie znajdują odbiorców, którzy nie boją się małego ryzyka. Bo jednak trzeba mieć gen ryzykanta by kupić, nie tak tanie przecież, urządzenie od nieznanej, chińskiej firmy. Po jakimś czasie producenci z Państwa Środka przebijają się do ogólnej świadomości, czego doskonałym przykładem mogą być Huawei, ZTE, a ostatnio także Xiaomi. Na dobrej drodze ku większej rozpoznawalności są także inne marki. Obok będącego na czele tego peletonu Meizu pojawiają się inni. Vernee, Doogee, LeeTV czy właśnie Umi. Ten ostatni posiada sporą gamę ciekawych urządzeń, do tego działających na czystym Androidzie. Takim właśnie urządzeniem jest Umi Max.
Smartfon można dostać w sklepie Gearbest – zerknij w ofertę.
Dla kogo Umi Max ?
Umi Max trochę zwodzi nazwą. Max sugeruje, że jest to urządzenie wielkie. Spodziewałbym się zatem jakiegoś olbrzymiego np. 6″ phabletu. A tu niespodzianka.
Umi Max to urządzenie o standardowym, jak na dzisiejsze czasy, ekranie o przekątnej 5,5″. To sporo, ale dziś to przecież norma. Rozmiar więc standardowy.
Podzespoły? O nich szerzej za chwilę, ale obecność ośmiordzeniowego MediaTek Helio P10 i 3 GB pamięci RAM stawia ów smartfon w szeregu wydajnościowych średniaków. No, może ciut lepiej niż średniaków, ale o tym więcej w sekcji poświęconej wydajności. W każdym razie z pewnością nie jest to low-end, nie jest to też flagowiec.
Aparat? Wyprodukowany przez Panasonic sensor o rozdzielczości 13 MPIx. Zapowiada się dobrze, prawda? Z pewnością wyklucza to ten telefon z grona urządzeń budżetowych. W końcu tanie smartfony mają matryce 5, no góra 8 MPix.
Obudowa wykonana w większości z aluminium (tył) oraz szkła GorillaGlass3, do tego wykonanego w modnym ostatnio stylu 2.5D (głupia, handlowa nazwa na zakrzywioną powierzchnię).
Bateria? 4000 mAh, ale wiadomo, że sama pojemność jeszcze o niczym nie świadczy. Mimo to taka bateria pozwala mieć nadzieję na długie działanie, chociaż wiele tu zależy także od softu.
No własnie, oprogramowanie. Android 6.0, dodatkowo producent już na grudzień 2016 zapowiedział update do wersji 7.0. Brzmi znakomicie, prawda?
Jaki obraz wyłania się z tych szczątkowych informacji? Określiłbym to jako „średniaka aspirującego do wyższej półki” lub nawet dolną część wysokiego segmentu. Czy tak jest w istocie i czy można zaufać chińskim producentom?
Zawartość pudełka
Z bliżej nieznanych mi przyczyn wiele serwisów zajmujących się recenzjami rozpisuje się o zawartości opakowania, samym pudle i zwykle lakonicznej instrukcji. Nie chcę wdawać się w szczegóły, więc krótko: wbrew części recenzji w sieci w pudełku znalazłem ładowarkę i kabel USB-C (wiele recenzji podawało, że jest wyłącznie kabel). Ładowarka ma prąd ładowania 0,2A więc niewiele, ale telefon ładuje poprawnie. Szkoda, że jest biała 😉
Pudełko, jak pudełko. Spełniło swoją rolę. Instrukcji nawet nie otworzyłem. Poza tym w środku poza wymienionymi elementami znalazłem oczywiście sam telefon UMI Max oraz kluczyk do otwierania sanek na kartę/karty SIM oraz MicroSD.
Parametry techniczne, czyli co siedzi w Umi Max?
Najpierw sprawdźmy czym najbardziej chwali się producent. To najczęściej pozwala określić do kogo, jakiego typu odbiorcy, postanowił skierować swój produkt. Już na stronie producenta możemy zauważyć, że Umi stosuje ciekawą taktykę, podając producentów konkretnych podzespołów swojego smartfona. Mamy więc pamięć RAM od Samsunga, aparat od Panasonic, baterie od Sony, ekran od Sharpa i gniazdo USB typu C od Foxconna. To ostatnie to chyba lekka przesada, bo chociaż w Chinach Foxconn jest marką powszechnie znaną, tak w Europie mało kto tak naprawdę kojarzy tę nazwę.
Procesor, będący sercem UMI Max to jednostka tajwańskiej firmy MediaTek o kodowej nazwie MT6755M, szerzej znana jako Helio P10. Jest to osiem rdzeni w architekturze Cortex A-53, co pozwala oczekiwać niezłej wydajności wielowątkowej. Maksymalna częstotliwość procesora została tu ustawiona na 1,8 GHz. I pomyśleć, że gdyby 15 lat temu ktoś powiedziałby mi, że pierwszy ośmiordzeniowy procesor będę miał w telefonie (używałem do niedawna Kazama Tornado 348, także z ośmiordzeniowym MediaTekiem) kazałbym mu znaleźć drzewo i pośpiesznie na nie wstąpić…
(…) gdyby 15 lat temu ktoś powiedziałby mi, że pierwszy ośmiordzeniowy procesor będę miał w telefonie kazałbym mu znaleźć drzewo i pośpiesznie na nie wstąpić…
Do dyspozycji procesora jest także 3 GB pamięci RAM LPDDR3, jak chwali się producent, wykonanej przez Samsunga. Czy to dużo? Prawdę mówiąc do codziennej, całkiem wygodnej pracy w systemie Android, na tę chwilę oczywiście, wystarcza 2 GB pamięci. Jednakże zasada znana z komputerów osobistych, że „RAMu nigdy za dużo” sprawdza się także w smartfonach.
Układ graficzny to Mali T860. To nowoczesny i dość wydajny układ od ARM, chociaż może być różnie konfigurowany przez producentów samych urządzeń. Zwykle ustępuje on obecnym w chipach Qualcomma układom z rodziny Adreno. Niemniej jednak gry 3D nie powinny sprawiać wielkiego problemu.
Ekran wyprodukowany przez Sharpa to panel IPS o przekątnej 5,5 cala oraz rozdzielczości Full HD. Prawdę powiedziawszy Full HD na ekranie tej wielkości wydaje mi sie być kresem zdrowego rozsądku. Piksele są tu na tyle ciasno upakowane, że zwiększanie tej rozdzielczości jeszcze bardziej, to tylko marnotrawienie mocy obliczeniowej CPU. Oraz energii oczywiście.
Aparat, czyli bolączka większości chińskich smartfonów. Ten z Umi Max został wykonany przez firmę Panasonic i dysponuje rozdzielczością 13 megapikseli. Pewnie będę się powtarzał regularnie przy omawianiu aparatów w smartfonach, ale wolałbym gdyby producenci skupili się na lepszej optyce oraz jakości matryc aparatów, niż tylko na rozdzielczości. 13 milionów pikseli, chociaż nie jest dziś niczym szokującym, to sporo. Przypomnę, że większość z was czyta tą recenzję na ekranach mających od 1 megapiksela (1366 x 768) do 2 megapikseli (1920 x 1080).
Bateria ma pojemność 4000 mAh i została wyprodukowana przez Sony.
Porównanie podzespołów
Podzespoły Umi Max to oczywiście nie segment premium, chociaż obudowa telefonu mogłaby to sugerować. Jeżeli jednak porównamy Umi z telefonami innych marek, kosztującymi mniej więcej tyle samo co Max, otrzymujemy ciekawe zestawienie.
Umi Max | Asus Zenfone 2 Laser | Xiaomi Redmi Note 3 Pro Prime
|
Sony Xperia XA
|
|
Procesor | MediaTek Helio P10 MT6755M
8 rdzenie po 1,8 GHz architektura Cortex A-53 |
Qualcomm Snapdragon 410
4 rdzenie po 1,2 GHz architektura Cortex A-53 |
Qualcomm Snapdragon 650
6 rdzeni po 1,8 GHz |
MediaTek Helio P10 MT6755M
8 rdzenie po 2 GHz architektura Cortex A-53 |
Pamięć RAM | 3 GB | 2 GB | 3 GB | 2 GB |
Pamięć wewnętrzna | 16 GB | 32 GB | 32 GB | 16 GB |
Przekątna ekranu | 5,5″ | 5,0″ | 5,5″ | 5,0″ |
Rozdzielczość ekranu i rodzaj matrycy | 1920 x 1080 IPS | 1280 x 720 TFT | 1920 x 1080 IPS | 1280 x 720 TFT |
Karta pamięci | MicroSD, Micro SDHC, Micro SDXC | MicroSD, Micro SDHC | MicroSD, Micro SDHC, Micro SDXC | MicroSD, Micro SDHC, Micro SDXC |
Pojemność baterii | 4000 mAh | 2400 mAh | 4000 mAh | 2300 mAh |
Aparat główny | 13 MP | 13 MP | 13 MP | 13 MP |
Aparat przedni | 5 MP | 5 MP | 5 MP | 8 MP |
System operacyjny | Android 6.0 | Android 5.0 | Android 6.0 (MIUI 7.5) | Android 6.0 |
Cena (w dniu publikacji) | 660 PLN (899 PLN w „oficjalnej” polskiej dystrybucji) |
669 PLN | 729 PLN (w oficjalnej polskiej dystrybucji 1299 PLN) |
999 PLN |
Do tego skromnego porównania wybrałem popularne w Polsce modele Sony i Asusa, oraz telefon szybko zyskującego uznanie użytkowników Xiaomi. Ten ostatni producent ostatnio zyskał sobie oficjalną dystrybucję w Polsce.
Podzespoły Umi Max to oczywiście nie segment premium, chociaż obudowa telefonu mogłaby to sugerować.
Pozwoliłem sobie w sekcji dotyczącej ceny podać przeliczoną z dolarów (przypominam, że po paskudnym kursie) cenę tego modelu z Aliexpress, oraz tę z polskiej dystrybucji. Jasne, wiem, że zyskujemy bardziej pewne źródło, normalny serwis itd. To tylko informacyjnie. Naprawdę. Nie ma tu trollingu.
No, może niewielki 😉
Jeśli porównamy UMI Max z pozostałymi smartfonami, to widać iż najbliżej mu właśnie do Xiaomi Redmi Note 3 Pro. Jest to model bazujący na innym procesorze, jednakże jego wydajność jest, mimo mniejszej liczby rdzeni, zbliżona do tej oferowanej przez Helio P10. Xiaomi zyskuje przewagę bardziej pojemną pamięcią masową. 32 GB zamiast 16 GB to oczywiście spory plus, chociaż w dobie bardzo tanich kart microSD nie powinien być czynnikiem decydującym o zakupie.
Jeśli porównamy UMI Max z pozostałymi smartfonami, to widać iż najbliżej mu właśnie do Xiaomi Redmi Note 3 Pro.
A konstrukcje bardziej znanych producentów? Asus ma w podobnej cenie całkiem eleganckiego Zenfone 2 Laser – pięciocalowy smartfon o przyzwoitych parametrach, ale wyraźnie ustępujący Umi Max. Szczególnie odczuwalna może być różnica w pojemności baterii. Z palety smartfonów Sony wybrałem model oparty na tym samym co Umi Max procesorze. Xperia XA to ładny, zgrabny smartfon, którego pozostałe parametry odbiegają jednak wyraźnie od tych oferowanych przez omawianego dziś „chińczyka”. Mniej pamięci RAM, słabszy ekran oraz wyraźnie mniej pojemna bateria kiepsko współgrają z wyraźnie wyższą ceną. Wśród najbardziej popularnych w Polsce marek (Samsung i LG) próżno szukać czegoś, co w cenie około 700 PLN mogłoby stawać w szranki z Umi Max czy Xiaomi Redmi Note 3 Pro.
I żeby było jasne: nie jestem fanem wszystkich chińskich marek lub hejterem A-brandów. Po prostu wskazuję na olbrzymią różnicę w cenach (jak widać po Sony Xperia XA za model z A-brandu o zbliżonych parametrach do Umi Max należy zapłacić 150% ceny „chińczyka”), która nie bierze się znikąd. To głównie koszty marketingu, promowania produktów w wielkich sieciach sprzedaży, dopracowanego serwisu oraz znacznie szerszych testów i kontroli jakości. Kupując „chińczyka” trzeba mieć świadomość, że może być różnie. Zarówno bardzo dobrze, jak i bardzo źle.
Budowa i design Umi Max
Moda na tworzenie jednobryłowych telefonów w których nie ma możliwości dobrania się do baterii trwa w najlepsze. Jej przedstawicielem jest m.in. Umi Max. Pierwsze wrażenie jakie pojawia się w kontakcie z tym telefonem to: „cholera, ale to ciężkie”. I nic dziwnego, bo Umi Max waży nieco ponad 200 g. Do tego wrażenie potęguje solidna, zwarta, aluminiowa obudowa.
Telefon sprawia wrażenie bardzo dobrze wykonanego. Z przodu znajdziemy zagięte na brzegach szkło GorillaGlass 3, z tyłu aluminium. No dobrze, nie w 100% aluminium, bo widoczne na górze i dole tylnej części obudowy elementy dekoracyjne (a jednocześnie ułatwiające łączność), są wykonane z tworzywa sztucznego, całkiem ładnie imitującego jednak aluminium.
Skoro już zacząłem opis od tyłu (by nie powiedzieć inaczej), to przyjrzyjmy się dokładniej tej części telefonu. Znajdziemy tam obiektyw 13-megapikselowego aparatu, podwójną diodę doświetlającą, czytnik linii papilarnych, logo producenta oraz mało pasujące do dość eleganckiego designu Umi Max napisy informujące o modelu, kraju pochodzenia oraz certyfikacji CE.
Z przodu znajdziemy zagięte na brzegach szkło GorillaGlass 3, z tyłu aluminium
Na lewej krawędzi znajdziemy szufladkę na kartę/karty SIM i MicroSD oraz pojedynczy, niewielki przycisk. Tak, Umi Max to telefon dual-SIM, ale jeśli zechcemy użyć w nim dodatkowej karty pamięci, wówczas zajmiemy sobie jeden slot na kartę SIM. Popularne rozwiązanie w wielu chińskich smartfonach. Czym zajmuje się osamotniony przycisk na lewej krawędzi? Otóż definiujemy to samodzielnie, przypisując mu otwarcie konkretnej aplikacji. Myślę, że większość użytkowników wybierze aparat. Ja przynajmniej tak właśnie zrobiłem.
Dolna krawędź to miejsce dla dwóch maskownic – jedna od głośnika, druga od mikrofonu oraz dla złącza USB. Nie jest to jednakże popularne MicroUSB, a nowe USB typ C. Mylić się będzie jednak każdy, kto pomyśli, ze skoro USB typ C, to i standard 3.0. Nie, aż tak dobrze to nie ma. To nadal zwykłe USB 2.0. Złącze obsługuje OTG.
Po prawej stronie znajdziemy przycisk blokady oraz podwójny przycisk regulacji głośności. W moim egzemplarzu były one poprawnie osadzone i nie latały na boki, ale z recenzji w Sieci wynika, że bywa z tym różnie.
Mylić się będzie jednak każdy, kto pomyśli, ze skoro USB typ C, to i standard 3.0. Nie, aż tak dobrze to nie ma. To nadal zwykłe USB 2.0.
Górna krawędź posiada tylko jedno złącze i jest to tradycyjny mini-jack 3,5 mm, czyli inaczej: gniazdo słuchawkowe. Dobrze, że producent nie poszedł tropem Apple decydując się wyłącznie na USB typu C. Niektórzy chińscy producenci zaczęli już kopiować ten, raczej negatywnie oceniany, pomysł Apple i dobrze, że Umi tego nie zrobiło.
Z przodu znajdziemy jeden, charakterystyczny element tego smartfona: diodę powiadamiającą „Arlekin”. Nazwa w sumie adekwatna, bo możemy ustawić jej jeden z wielu kolorów dla konkretnych rodzajów powiadomień. Mała rzecz, a całkiem przydatna.
Ekran
Wyświetlacz w Umi Max to panel wyprodukowany przez Sharp w technologii IPS. Maksymalna jasność jest bardzo wysoka, pozwala swobodnie używać telefonu nawet w bardzo słoneczny dzień (chociaż przyznaję: nie było łatwo na taki trafić w samym środku listopada). Minimalna została także dobrana właściwie, bo nie atakuje oczu zbyt intensywnym światłem nawet podczas używania telefonu w kompletnej ciemności.
Rozdzielczość ekranu to 1920 x 1080. Czyli tyle, co na większości ekranów współczesnych komputerów. No chyba, że korzystacie z nieco tańszych laptopów, tam Full HD wciąż jeszcze nie jest standardem.
Kolory są soczyste, ładne. Czerń jest czarna, a biel biała. Nie mamy też charakterystycznego zaniebieszczenia obrazu, jakie znajdziemy np. w większości matryc AMOLED.
Ekran bardzo dobrze reaguje na dotyk, nawet przy krawędziach, co nie jest takie oczywiste w chińskich smartfonach. Oczywiście obsługuje on multitouch. Do dziesięciu punktów. Ciekawe… jak wówczas trzymać telefon 🙂
Łączność
Nie będę się tu szczególnie rozpisywał. Działa jak należy. Zasięg jest przyzwoity, chociaż mam wrażenie, że znacznie częściej przełącza się na 3 G niż inne sprawdzane przeze mnie smartfony. Rzecz dotyczy głównie łączenia wewnątrz budynków.
WiFi działa bardzo dobrze i nie ma problemów z zasięgiem. Oczywiście obsługuje sieci w standardzie 802.11 n (5 GHz), co pozwala na naprawdę szybką transmisję.
Skoro o szybkiej transmisji mowa, to smartfon oczywiście obsługuje LTE na częstotliwościach B1:2100MHz, B3:1800MHz, B7:2600MHz, B20:800MHz. Chociaż może nie jest to takie całkiem oczywiste, bo np. w przypadku telefonów Xiaomi należy uważnie szukać wersji międzynarodowej, inaczej nici z LTE na 800 MHz. A to pasmo, dzięki dobremu zasięgowi, jest często wykorzystywane w nadajnikach mieszczących się z dala od dużych miast.
Wydajność, czyli co umi Umi Max
Wybaczcie ten czerstwy tytuł sekcji, nie mogłem się oprzeć 🙂
Z racji tego, że telefon ten wyposażono w dość szybki procesor i sporo pamięci RAM należy spodziewać się dobrych wyników w testach wydajności. Wydajność ogólną sprawdziłem dwoma najpopularniejszymi benchmarkami, a mianowicie Antutu oraz Geekbench.
W AnTuTu Umi Max osiągnął nieco ponad 48 tys. punktów. To wynik niezły, chociaż jest wiele urządzeń, które biją Umi Max na głowę. Nie jest szczególną tajemnicą, że procesory MediaTek nieszczególnie „lubią się” z benchmarkiem AnTuTu.
Geekbench jest dla chińskiego telefonu nieco bardziej łaskawy. Osiągnięte 2613 punktów to poziom podobny do OnePlus 2, Nexus 6 czy Xiaomi Redmi Note 3.
Wydajność 3D to sprawa istotna dla osób, dla których smartfon to także namiastka przenośnej konsoli do gier. Wynik 421 punktów w 3D Mark Sling Shot Extreme wydaje się być niski, ale wbrew pozorom oznacza to, że w większość gier zagramy bez najmniejszego problemu. Najszybsze smartfony na rynku osiągają oczywiście wyższe wyniki. Przykładowo iPhone 6S osiąga mniej więcej 1800 punktów. Jednak w tym segmencie cenowym wyniki są zwykle podobne: Xperia XA (428 punktów), LG K10 (tylko 193 punkty) czy Huawei P9 Lite (378 punktów). Na ich tle wybija się wyraźnie Xiaomi Redmi Note 3 Pro z wynikiem ponad 800 punktów.
Gry. Czy Umi Max może być konsolą w kieszeni?
To dosyć istotny aspekt dla wielu użytkowników. No bo czasem po prostu chce się w coś pograć. Zwłaszcza, że nasz kraj daje wiele ku temu okazji: długie kolejki u lekarzy, pięciogodzinna podróż pociągiem na dystansie 250 km – idealne warunki do zabijania. Czasu oczywiście. Najlepiej grami.
Jak z grami radzi sobie Umi Max? Sprawdziłem to na kilku tytułach, a mianowicie na World of Tanks Blitz, Hearthstone, Battlefleet Gothic: Leviathan oraz Asphalt 8. To bardzo różne gry i już na wstępie powiem: wszystkie chodziły bardzo dobrze.
World of Tanks: Blitz działa wyśmienicie. Grę mogę z czystym sumieniem polecić posiadaczom nawet nieco słabszych urządzeń. Jeśli lubicie oryginalnego, pecetowego WoT-a powinniście docenić wersję mobilną. Na Umi Max nie była żadnych, nawet drobnych przycięć. Grało się po prostu dobrze i płynnie, a ponieważ gra pokazuje na bieżąco liczbę wyświetlanych klatek, to wyniki w okolicach 50-60 uspokajają co do płynności.
(…) długie kolejki u lekarzy, pięciogodzinna podróż pociągiem na dystansie 250 km – idealne warunki do zabijania. Czasu oczywiście. Najlepiej grami.
Battlefleet Gothic: Leviathan to przeniesienie kosmicznego bitewniaka na komórki. Moim zdaniem bardzo udane. W wielu aspektach przypomina recenzowany niedawno Battlefleet Gothic: Armada. Warto spróbować, serio. O samej grze jeszcze z pewnością coś napiszę. Może dostanie osobną, krótką recenzję? W każdym razie: BG:L chodzi bardzo płynnie na testowanym Umi Max. Animacje, szczególnie te między bitwami, działają gładko i wyglądają efektownie.
Hearthstone’a znają chyba wszyscy. Nie zdziwię was zatem, jeśli powiem, że Umi Max poradził sobie z karcianką Blizzarda niczym Borussia z Legią. Szybko, płynnie, skutecznie.
Asphalt 8 to już ósmy (zaskakujące, prawda?) przedstawiciel serii wyścigowych gier od Gameloftu. Graficznie zawsze na najwyższym poziomie, gry z tej serii mogłyby śmiało stawać w szranki z niektórymi tytułami rajdowymi znanymi nam z komputerów osobistych. Aktualna cześć nie różni się przy tym od poprzedników. Rozegrałem kilka wyścigów i muszę przyznać, że efekty graficzne są doprawdy świetne, a mimo to płynność działania na Umi Max jest po prostu wysoka. Ani razu nie zdarzyły się przycięcia. Pozytywne zaskoczenie, bo przyznam iż byłem przekonany, że jeśli gdzieś chiński smartfon się podda, to właśnie w Asphalt 8.
Reasumując: do gier Umi Max jest wystarczający. Jasne, są konstrukcje o większych możliwościach. Wówczas też część gier wygląda po prostu ładniej. Nie zmienia to jednak faktu, że do gier Umi Max na ogół wystarczy. Nawet tych bardziej zaawansowanych.
Aparat i multimedia
Producent chwali się aparatem wykonanym przez Panasonic. Pewnie byłbym bardziej pod wrażeniem gdyby był to aparat produkcji Nikona, ale nadal brzmi to lepiej niż aparat firmy <tu wstaw dowolne, chińskie szlaczki>.
13 milionów pikseli to dziś ani dużo, ani mało. Powiedziałbym, że w sam raz, ale już na początku recenzji wspomniałem co sądzę o nabijaniu rozdzielczości w aparatach. Serio, to nie ma przełożenia na jakość. Ma natomiast przełożenie na „wagę” zdjęć. Niepotrzebnie więc zajmujemy sobie więcej miejsca w pamięci telefonu.
Jaka jest jakość zdjęć wykonywanych przez Umi Max? Cóż… Tak długo, jak oświetlenie jest dobre, zdjęcia wychodzą całkiem ładne. Ostre i bez szczególnie widocznego ziarna. Niestety, wystarczy nawet bardziej pochmurny dzień by okazało się, że potrafi być zupełnie inaczej. Zdjęcia nadal wychodzą czytelnie, ale widoczne jest już dość grube ziarno.
Tak długo, jak oświetlenie jest dobre, zdjęcia wychodzą całkiem ładne. Ostre i bez szczególnie widocznego ziarna.
Pochwalić mogę szybkość aparatu oraz działanie jego autofocusa. Ten wychwytuje ostrość na wskazanym punkcie naprawdę szybko i możemy liczyć na całkiem niezłe efekty, jeśli tylko wykonujemy zdjęcia w dobrym oświetleniu.
Aplikacja aparatu jest prosta do bólu i polecam sięgnąć po coś bardziej zaawansowanego, jeśli lubicie bawić się fotografią. Osobiście używam Cameringo, ale jest wiele innych, także darmowych aplikacji, które warto sprawdzić.
Przedni aparat nie jest mistrzem wykonywania dobrych zdjęć, ale też nie do tego on służy. Selfiaczki to oczywiście ważna rzecz we współczesnej kulturze obrazkowej, ale jeśli nie są dla was priorytetem to ta wiadomość wam wystarczy: przedni aparat działa, w dobrym oświetleniu nawet nieźle, do videokonferencji się nadaje.
Dźwięk z wbudowanego głośniczka… cóż, mógłby być lepszy. Jest dość płaski, chociaż dostatecznie głośny. Słuchawek w zestawie nie ma, ale po podłączeniu moich SteelSeries Siberia V2 muszę ocenić wysoko jakość wyjścia słuchawkowego. Jest po prostu dobrze, a to wcale nie takie pewne dla większości smartfonów, niekoniecznie nawet tych chińskich.
Bateria Umi Max, czyli może nie całkiem max, ale dobrze
Bateria o pojemności 4000 mAh wykonana została przez Sony. Jest to pojemność dość obiecująca. I chociaż czas działania Umi Max jest wyraźnie krótszy niż recenzowanego niedawno DooGee X5 Max Pro, to nadal jest on dobrym wynikiem. Możemy bowiem oczekiwać, że przy normalnym użytkowaniu (ze stale włączoną transmisją danych, synchronizacją, ekranem na jakieś 50% jasności, częstym korzystaniu z Chrome i Messenger) Umi Max wytrzyma około 36 h. To dobry wynik, oznacza bowiem, że nawet jeśli zapomnimy o podłączeniu telefonu wieczorem do ładowania, rano nie znajdziemy trupa.
Ładowarka dołączona do zestawu ma tylko 0,2 A prądu ładowania. Nie jest więc demonem szybkości. Dlatego polecam wyposażyć się w inną, szybszą. Tę od Umi traktować jako awaryjną (np. w pracy).
System, czyli za co lubię niektóre chińskie marki
Android 6.0, który znajdziemy w Umi Max to właściwie czysta dystrybucja systemu od Google. Co ważne, Producent zapowiedział upgrade do wersji 7.0 już niedługo, bo w grudniu 2016. Zobaczymy jak będzie to wyglądało w rzeczywistości.
Czysty system to miła odmiana po przeładowanych aplikacjami producenta i „ulepszonych” nakładkami systemowymi telefonami A-brandów. Ja rozumiem, że wysoka sprzedaż niektórych marek musi uświadczać je w przekonaniu o ich niezmiernej zajebistości, ale naprawdę to nie powód, by ulepszać na siłę coś, co już jest dobre. Stockowy Android sprawdza się wyśmienicie.
Podsumowanie
Co prawda przy aktualnym kursie dolara trudno jest zachęcać do zakupów na chińskich sklepach internetowych, ale nadal argument ceny będzie przy podsumowaniu kluczowy. Otóż Umi Max jest świetnie wykonanym, eleganckim smartfonem o niezłych parametrach i co najwyżej przeciętnym aparacie fotograficznym. Jednocześnie długo pracuje na baterii, ma niezły ekran i czystego Androida 6.0 z widokiem na wersję siódmą.
Nie sposób go ocenić negatywnie w kontekście ceny. Nie ważne jakiego z chińskich dostawców wybierzecie, nie zapłacicie za ten telefon więcej niż 180 dolarów, a znajdziecie też oferty za 150$. Pamiętając, że kurs dolara jest w tej chwili bardzo wysoki względem złotówki (cokolwiek by się nie działo złego w światowej polityce – waluty krajów Europy Środkowej lecą w dół) musimy to przeliczyć mniej więcej na 600-700 PLN. W podobnej cenie ma dość bogatą konkurencję, ale głównie wśród innych „chińczyków”. A-brandy w tej cenie oferują jedynie konstrukcje low-end.
Jeśli nie jesteście maniakami fotografii, nie wkurza was nietypowe (jak na tę chwilę) złącze USB typu C i jesteście w stanie znieść, że wasz telefon trochę głupio się nazywa, to Umi Max mogę śmiało polecić. To porządnie wykonany kawałek elektroniki użytkowej. Technicznie ustępuje on odrobinę Xiaomi Redmi Note 3 Pro i dla wielu osób ten właśnie smartfon może okazać się lepszym wyborem. Różnica sprowadza się do softu, gdyż w Umi Max, mamy czystego Androida, a w Xiaomi tradycyjnie już MIUI.
Do dostania w Gearbest